Nastał chłodny poranek , była 8:00 rano . Jak na jesienną pogodę było pięknie . Wszystko działo się od początku . Każdego trapiły zimowe okna transferowe . Na szczęście trener Borussi , Jurgen , mógł spać spokojnie . Chociaż los , lubi płatać niespodzianki . Żaden z chłopaków nie miał zamiaru zmienić barwy , pracowali intensywnie aby sięgnąć po tytuł Mistrza . Wszystko wychodziła bardzo dobrze .
Mistrzom Borussi nie śpieszyło się na treningi , zrobili sobie dzień wolny . Mats z Cathy na zakupach , Roman z Lisą na rowerach , Lewy z Olą poranne biegi , a reszta? Marco zawsze twierdził , że jest leniwy , właściwie jego koledzy to podtwierdzali . Ale podejdźmy do tego błachliwie .
Ewelina była zrobić zakupy na obiad , ponieważ co jakiś weekend cała drużyna spotykała się razem u kogoś na obiedzie . Tym razem przypadło na Marco i Ewelinę. W rękach trzymała pełno siatek , a Marco brak . Była nieco zdenerwowana , wiedziała dobrze, że może coś mu wypadło . Nie miała na kogo liczyć , więc sama pojechała do domu . Kiedy przyjechała , samochód Marco stał przed domem . Chciała wejść do domu , ale o dziwo drzwi były zamknięte . Ku jej zdziwieniu słychać było jakieś krzyki . Wyciągnęła klucz i otworzyła drzwi , następnie weszła do środka . Kiedy zobaczyła to,co tam się dzieje myślała że ich wszystkich powystrzela .
- No ku*wa ! Jak to mogło nie wejść ?! Widziałeś to ? - krzyczał Marco .
Cała śmietanka towarzystwa blondyna przesiadywała w domu grając w fifę .
Paluszki , chipsy walały się po podłodze .
- Jest !! Ku*wa ! Jest !
- Eee , spadaj , już nigdy więcej z tobą nie zagram - odparł Łukasz .
- No co ty , walczyłeś do końca . Jestem z ciebie taki dumny .
-Spadaj .
-To kto następny ? - zapytał Marco .
Ewelina stanęła przed TV , wszyscy unieśli na nią wzrok .
- Po prostu nie wierze .... - mówiła - Jak tu wygląda ...
- Oddychaj spokojnie , mu to posprzątamy ... - ciągnął Marco.
- Won mi stąd , wszyscy .
- Ej , spokojnie no . - powiedział Marco .
- Spokojnie ? Dzisiaj u nas obiad , taki burdel i mam być spokojna ?
- Nie przesadzaj , nie jest tak źle - powiedział Auba .
- Won , widzimy się na obiedzie .
Ewelinie nie było do żartu , ale chłopacy zrozumieli to żartobliwie , może i dobrze .
- Ej , uspokój się . Narobiłaś mi siary , poczułem się jak dziecko . - mówił Marco
- Ty też .
- Ale co ?
- Wypad - mówiła Ewelina .
- Nie , nie zrobisz mi tego . - uśmiechnął się Reus .
- Ostatni raz mówię , widzimy się na obiedzie . - wskazała w stronę drzwi .
Marco nie miał wyboru , westchnął i wyszedł . Dziewczyna spojrzała na salon i zaczęła sprzątać .
*Mario.
Kiedy po rozrubie w domu Marco , przyjechaliśmy do miejsca zamieszkania Łukasza . Weszliśmy , w domu pachniało świeżutką kawą z ekspressu . Śniadanie było na stole .
- Cześć kochanie - powiedział Piszczek .
- A gdzie was tak z rana wywiało ? - zapytała Ewa .
- Mieliśmy sprawę do załatwienia . - odpowiedział Łukasz .
- Ja wolę żebyście obydwoje się w żadne ważne sprawy nie wtrącali .
-Spokojnie , my to nie małe dzieci - odpowiedziałem
- No , po tobie można się wszystkiego spodziewać - powiedział Piszczek .
- Czego niby ?
- Zapomniałeś już co było wczoraj ? Dziwię się , że jeszcze Cię nie zaczęła szukać .
- Oj przestańcie - mówiła Ewa .
- Według mnie to była dobra decyzja .
- Taa . Jak Natalia przyleciała z płaczem , to myślałem , że pojadę do ciebie i Cię zabije . - mówił .
- Łukasz ... - powiedziała Ewa .
- Dobra , dobra . Na szczęście już wszystko jest wyjaśnione . Tylko ty pewnie jeszcze oberwiesz . - odparł Łukasz spoglądając na Mario .
-Wiem , tego boję się najbardziej .
- Myślisz , że twoja matka będzie spokojna ?
- Coś ty , ona ją uwielbiała ... W ogóle szkoda mi na to słów ...
- Jedźcie śniadanie , puki kawa ciepła - powiedziała Ewa .
- Natalia jeszcze śpi ? - zapytałem .
- Chyba tak , zresztą idź ją obudzić . - odpowiedziała brunetka .
Poszedłem na górę , Natalia tak słodko spała , położyłem się koło niej .
- Wstawaj blondyneczko . - mówiłem jej na ucho .
Zaczęła się uśmiechać .
- Się nie śmiej tylko wstawaj , śniadanie czeka - powiedziałem .
- Nie masz talentu do budzenia kobiet - odpowiedziała z uśmiechem .
- Dla Ciebie się nauczę .
- Ok , będę na to czekać .
- Wstawaj , wstawaj .
- Zaraz przyjdę .
Natalia ubrała się i zeszła na dół .
- No witam panią - powiedział Łukasz .
- Dzień dobry - odpowiedziała .
- Siadaj , bo jajecznica zaraz będzie zimna - powiedziała Ewa .
Wszyscy zaczęliśmy jeść , po chwili odezwał się Łukasz .
- Mówiłaś rano , że nie masz już jajek .
- No ale znalazłam - odpowiedziała Ewa .
- Ciekawe skąd je wzięłaś - Łukasz namiętnie patrzył na Ewę .
Zacząłem kaszleć i się śmiać .
- Spadaj - odparła Ewa .
Łukasz też zaczął "rechotać'
- Wiecie co , straciłam apetyt - odparła Natalia - Smacznego - uśmiechnęła się
- Przestań , żartowałem tylko - mówił Piszczek .
- Sam to jedz .
- Przestańcie - powiedziałem
*Mats .
Spacerowaliśmy sobie po parku , razem z Cathy rozmawialiśmy o swojej przyszłości . Granie w Borussi było dla mnie wielką przyjemnością , Cathy dobrze czuła się w Dortmundzie . Nie chcieliśmy tego zmieniać.
- I pomyśleć , że to już jesień , a taka piękna pogoda . - mówiła .
- Raz dwa zleci się do lata .
- Taa . Ciekawe czy ten sławny bocian zawita u nas na to lato ... - odpowiedziała .
Spojrzałem się na nią , czy ona miała zamiar powiedzieć mi , że jest w ciąży ? Chyba się przesłyszałem .
- Ty jesteś w ciąży ?! - zapytałem .
Ona nic nie odpowiedziała tylko się uśmiechnęła i pocałowała mnie .
- Będziemy mieć dziecko?
- Tak , Mats , będziesz tatusiem - odpowiedziała .
- Jesstt ! Będę tatą , słyszycie ! Jest ! - zacząłem drzeć się jak głupi , wszyscy ludzie którzy tamtędy przechodzili byli przez mnie zaczepiani , każdemu to mówiłem . Inni pewnie pomyśleli sobie "CO ZA DEBIL" , ale taka była rzeczywistość - nie mogłem powstrzymać swoich emocji .
*Robert.
Wróciliśmy spóźnieni do domu , za godzinę byliśmy umówieni na obiad u Marco i Eweliny .
Szybko wzięliśmy kąpiel i zaczęliśmy szykować się na wyjście . Ola założyła sukienkę , w której wyglądała zabójczo , oczywiście jak dla mnie . Za 15 , 2 wyjechaliśmy . Po tych 15 minutach byliśmy na miejscu , co później okazało się po wejściu do ich domu , byliśmy pierwsi .
- A Marco nie ma ? - zapytałem
- Dostał karę . - zaśmiała się Ewelina .
- Za co ty go tak każesz , jak dzieciaka ?
- Nabroił , więc musiał opuścić ten dom .
- Wyrzuciłaś go ?!
- Na chwilkę , zaraz przyjdzie .
- Ooo proszę , o wilku mowa - powiedziała Ola .
Marco wszedł do domu z kwiatami w ręku , podszedł do Eweliny .
- Przepraszam mamusiu , że zaprosiłem kumpli bez pozwolenia i o tak wczesnej porze . Plosie . - powiedział.
Razem z Olą zacząłem się śmiać .
- A spadaj - powiedziała Ewelina śmiejąc się i lekko uderzając Marco kwiatami .
- Masz za swoje co ? - zapytałem Marco.
- Nie było aż tak źle jak myślałem , siadajcie . - odpowiedział .
Po chwili przyszli następni , następni i następni , aż w końcu byliśmy w naszym "rodzinnym" gronie .
- Przeżyłeś - zapytał Auba, Marco.
- Jakoś mi się udało , siedziałem na tej ławce jak jakiś żul , niektórzy pewnie uznali że jestem bezdomny . - śmiał się .
- Było trzeba iść do przytułku na te parę godzin - odparł Marcel .
- Taki mądry , za tydzień u ciebie , na pewno przyjdę .
- Będziemy grać w piwnicy , tam przynajmniej niczego nie rozwalisz .
- Tylko weź tam napal , bo nie chcę mieć sztywnych palców .
- Nie ma sprawy , ale proszę Cię weź swój dżojstick , bo nie chce 5 razy jeździć do sklepu po nowy .
- To nie moja wina , że się tak stresuje .
Wszyscy zaczęli się śmiać . Atmosfera nigdy nie była tak przyjemna , zawsze ktoś zaczął coś sobie wypominać . Wino do obiadu było wyśmienite , Erik twierdził że Marco pędził je całą noc , ale nikt nie wierzył w te jego talenty .
- Masz może coś grubszego do jedzenia ?- zapytał Marco , Ewelinę .
- Nie , nie mam . Ci tylko dać te frytki , hamburgery z Maka i będziesz zadowolony . - odpowiedziała .
- Taa . A na drugi dzień nie będzie mógł się podnieść - mówił Miki .
- Przynajmniej z Mitchem będziemy mieli zmiennika , będziesz tak nabuzowany ze zajmniesz całą bramkę - śmiał się Roman , a my razem z nim .
- Ale Ewelina będzie miała ze mnie pożytek - odparł Marco.
- Niby jaki ? - zapytał Mario .
- No będzie musiała na mnie trochę poskakać , żebym się spłaszczył - tym tekstem Marco dobił nas wszystkich , Sokratis , aż płakał ze śmiechu .
- Spadaj zboczeńcu - odparła Ewelina .
Po dwóch godzinach nasz "rodzinny" obiad się zakończył .
*Mario .
Jechałem odwieźć Natalię do domu Piszczków .
- Nie idziesz do środka ? - zapytała
- Muszę wziąć parę rzeczy od siebie .
- Okey . To jedź .
Pojechałem do domu nawet nie wiedząc co mnie tam czeka . Po paru minutach byłem na miejscu , wszedłem do domu , po chwili rozległ się głos .
- Gdzieś ty był ?! Jak mogłeś to zrobić - była to moja matka , ona nigdy nie dawała za wygraną .
- Czego ty ode mnie chcesz do jasnej cholery ?!
- Zostawiłeś tak Ann przed ołtarzem , potem te wszystkie szopki , co Ci tak odbiło .!
- Zrobiłem dobrze , nie będziesz mi rozkazywać co mam robić .
Moja matka nie wytrzymała napięcia i dała mi z "liścia" prosto w łeb .
- Nie tak Cię wychowałam , masz to wszystko odkręcić , rozumiesz ?!
- Nie będziesz mi z życia robić meksykańskiego filmy , wynoś się stąd , już !
Sam tego nie wytrzymałem , to wszystko zaczęło mnie przerastać . Ale czy to jest już koniec , czy czeka mnie coś jeszcze ?
_________________________________________________________
Mam nadzieję , że rozdział się podoba :)
Pozdrawiam :*
Rozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńHahaha jak czytałam ten rozdział to nie mogłam się przestać śmiać , hahah nie ma to jak " rodzinny obiad " :D
Może teraz Mario i Natalii się uda , zresztą mam taką nadzieję :)
Jeszcze ta sprawa z Ann i mamą Mario coś mi się wydaje, że ta sprawa jeszcze nie należy do przeszłości...
Czekam nn i zapraszam do siebie <3
Pozdrawiam <3
Super!
OdpowiedzUsuńCiekawe, co Ann jeszcze wymysli , zeby przeszkodzic Mario i Natalii
Z niecierpliwoscia czekam na nastepny rozdzial ! :)
AAA! <3 tak się cieszę, ze już wszystko dobrze, ale pewnie jak na Ann przystało, to co wymyśli.. xd matka Mario to mistrz, pobiła syna, za to, że się nie ożenił! (Y) czekam na nn. ;* a w między czasie zapraszam do siebie, jeśli oczywiście masz ochotę. ;) http://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHahahahaha no nieźle Ewelina potraktowała Marco ; D
OdpowiedzUsuńNatalia z Mario <3 oby tylko Ann juz nie wracała :/
Rozdział świetny jak zawsze ;))) z niecierpliwością czekam na kolejny! ^^
Pozdrawiam Anu ;*
Nonono Ewelina sie nieźle wkurzyła xDD
OdpowiedzUsuńMama Mario doprowadza mnie do szłu, ile on ma lat, żeby mu życie układała?!
Mam nadzieję, że między Mario i Natalią wszystko się ułoży :)
Czekam na nexta i pozdrawiam :***
Fajny rozdział. Taki familijny;)) Mats tatusiem, tylko na to czekałam ;p Ogólnie to możesz zrobić dziecko Łukaszowi, nie obrażę się. Haha, byłabym zachwycona nawet.
OdpowiedzUsuńAle nie o tym. Mario mnie jakoś denerwuje ostatnio;// Ale niedługo pewnie wszystko wróci do normy. Marco niezłe manto dostał,ale to z jajkami... hmm... lekko naciągane, ale spoko.
Zaciekawiłaś mnie jeszcze bardziej i czekam na następny;**
A w wolnej chwili zapraszam do siebie:
http://hip-hip-hurra-borussia.blogspot.com/
suenos ;**
kocham kocham kocham !
OdpowiedzUsuńczekam na następny i mam nadzieję że nie będe musiała długo czekać :-D <3
W każdym rozdziale czymś zaskakujesz i to mi się podoba. Czekam na rozwój wydarzeń pomiędzy Mario a Natalią oraz jego mamą. Jestem ciekawa, jak zareaguje na nową miłość swojego syna :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebie (dopiero zaczynam): http://dont-be-afraid-of-love.blogspot.com/ Główny bohater męski jeszcze się nie pojawił, ale zdradzam, że będzie nim Reus :)
Pozdrawiam, Monika :)