wtorek, 14 kwietnia 2015

Rozdział 16 :)

Internety oszalały kiedy zobaczyły zdjęcia chłopaków. Z jednej strony był to głupi pomysł, a z drugiej należało im się. Natalia podeszła do stolika na którym leżał Mario.
-Mario,Mario - mówiła lekko poklepując go w policzek..
-Co?- zapytał zaspany,po czym spadł ze stolika.
-Nic Ci nie jest?
-Już skończyliście waszą imprez?
- Już dawno.
Po chwili obudził się Marco, nie wiadomo jak,ale poniósł się o własnych siłach.
-To ja już może pójdę do domu - oznajmił,gdy po chwili zahaczył o przewrócone krzesło.-Może jednak jeszcze chwilę zostanę- usiadł pod ścianą.
Mario przetarł oczy,zobaczył na telefonie która godzina. Włosy Mario były rozczochrane na każdą stronę.
-Jaki bajzel - odparł Marco - Jak w burdelu , hahaha - zaczął się śmiać .
- Nie martw się,posprzątamy - powiedział Mario.
-Mów za siebie - odparł zaspany Robert .
-Weź Marco i jedźcie do domu - powiedziała Natalia.
-Pomogę Ci tu posprzątać - odpowiedziała Ewelina.
- Dam sobie radę,pomóc Ci z Marco?
-Nie,nie . Jakoś go zatargam - uśmiechnęła się Ewelina .
Dziewczyna wzięła blondyna i poszli .
-Przepraszam - odparł Mario do Natalii.
- Już więcej razy się na takie coś nie godzę.
Gotze zaczął się śmiać .
-Przestań . I wstawaj , pomożesz mi .
- Łukasz przecież jeszcze śpi .
-To go obudź .
-Wiecie co, ja dziękuję wam za imprezę, też już pójdę do domu - oznajmił Lewy
-Dasz radę?-zapytała Natalia .
-Przejść przez ulicę to ja potrafię. Narazie.
-Narazie.
Po chwili do domu wszedła Ewa.Stanęła w progu salonu i zaniemówiła.
- Tak, tak to własnie wyglądało. Dozobaczenia.-odparł Lewy,poklepując Ewę w ramię.
-Łukasz ... - powiedziała cicho.- Mario miałeś go pilnować.
-Sorki, sam straciłem kontrolę nad sobą.
-I jak ja mam zabrać go do domu?
-Pomogę Ci , potargamy go jakoś do samochodu - powiedziała Natalia.

#Wieczór.
Natalia skończyła sprzątać salon,jak i resztę domu.
-Usiądź koło mnie,odpocznij sobie - odparł Mario.
-Nigdy więcej takich imprez u Ciebie.
-Zapamiętam to sobie.
-Wiesz,pokażę Ci coś - blondyna przyniosła najświeższą gazetę,którą kupiła dzisiaj rano.
-Co to jest?
-Przeczytaj to sobie.
-"Piłkarz Borussi krok od Bayernu"?! Skąd ty to wzięłaś .?
- Kupiłam dzisiaj rano. W każdej to pisało .
-I ty w to wierzysz? To są bzdury.
-Nie uwierzyłabym gdyby nie to zdjęcie - dziewczyna przerzuciła na następną stronę.
Na niej widniało zdjęcie spotkania Mario z prezesem Bayernu Monachium.
-Już teraz wiem czemu mnie zapytałeś o przenosiny do Monachium - odparła Natalia.
Gotze patrzał na zdjęciem z niedowierzaniem.
-Okłamałeś mnie .
-Natalia ... to nie tak.
-A jak? Co?
-To prawda .Byłem na tym spotkaniu ,ale odmówiłem.
-Nie wierzę Ci.
-To uwierz . Dortmund jest moim domem. Nie zamierzam nigdzie wyjeżdżać. Nie zostawię drużyny,która  dała mi to wszystko.
Dziewczyna przytuliła się do bruneta.
-Obiecujesz?-zapytała.
-Obiecuje .
-Chodźmy już spać .
-Ok.
Idąc po chodach Mario poślizgnął się .
-Mario! Nic Ci nie jest? - pytała zaniepokojona dziewczyna. Gotze zaczął się śmiać .
-Jaki ja jestem głupi.
-Hahaha- śmiała się Natalia.
-Kocham kiedy się śmiejesz - odparł Mario.

#Następnego dnia. Trening Borussi.
Treningi zaczynały się całkiem rano,nieraz były na 6, nieraz na 7. Tym razem zawodnicy żółtej armii musieli zjawić się na 9.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry Trenerze .
-To jakie plany na dzisiejszy dzień? - zapytał Mats.
-Taktyka,taktyka i jeszcze raz taktyka.
-To dzisiaj możemy tu zostać cały dzień - odparł Marco.
-Żebyś wiedział - odpowiedział Klopp- Mario obudź się w końcu.\
-On już jest myślami w Bayernie - odparł Kevin.
-Weźcie  przestańcie- wtrącił Marco.
-Spokojnie, tylko tak powiedziałem . Przecież wszystkie gazety o tym piszą.
-To wcale nie jest zabawne.
-On w ogóle nie zaprzecza ...
Gotze bardzo się zdenerwował ,rzucił piłką i poszedł do szatni . Marco i Trener pobiegli za nim. Wszyscy skierowali wzrok na Kevina.
-No co?Żartowałem tylko.
-Mario, co się dzieję?- zapytał Marco.
-Nic,zostawcie mnie.
-Przecież nic się nie stało - odparł Klopp.
-Mam już tego dość tych mediów, mam dość wszystkiego.
-Media tylko zmyślają, nie zwracaj na to uwagi - mówił Marco
- Ja tak nie potrafię, to mnie przerasta. Przecież obiecywałem wam,obiecywałem wszystkim. I tego się trzymajmy.

#Rok później. Kwiecień 2013.
Ten rok wiele zmienił w życiu Dortmundczyków. Finał Ligi Mistrzów,niezapomniane wrażenia,czas w którym Dortmund żył tylko światem futbolu. Borussia Dortmund wice Mistrzem! Zaszli tak daleko, dzięki tym wspaniałym fanom, ciężkiej pracy i dzięki temu,że nikogo w tej drużynie nie zabrakło.Właśnie, nad tym możemy się zastanowić, wiele mówiło się o transferze Mario, ale czy to doszło do skutku? Zacznijmy od początku.

-Jeśli tak dalej pójdzie to zostaniemy mistrzami - mówił Mats.
-Taa. A wtedy pokażemy Bayernowi kto jest lepszy - odparł Marco.
-Więc szykujcie kondycje na finał. Musimy pokazać kto tu rządzi - powiedział Łukasz.
-Tak jest panie generale- odpowiedział,że śmiechem Marco.
-To co idziemy gdzieś wieczorem?- zapytał Lewy.
-Jestem za- odparł Kehl
-A Ty Mario , idziesz z nami?-zapytał Robert.
-Sory,ale mam troszkę inne plany - odpowiedział.
-A no tak zapomniałem, idę z nim, obiecywałem,że mu pomogę - powiedział Marco
-Ooo,a co wy tak knujecie?-zapytał Marcel.
-Mario,ukochanej na łóżko chce róże rozsypać-odparł Robert.
-Ooo - zareagowali wszyscy .
-To swoją drogą - zaśmiał się Gotze.
- Ty ją tylko dotknij - pogroził Łukasz.
-Łukasz,spokojnie, oni i tak pewnie mają już nagrzeszone - mówił Kevin.
-Dobra,dobra. Nrazie.- odparł Mario.
-Narazie.
Gotze i Reus wyszli z areny treningowej.
-Ewelina na pewno zajmnie czymś Natalię ?-zapytał brunet.
-Tak,tak . Mówiła,że pójdzie z nią na zakupy .
-Na zakupy? Przecież możemy się spotkać.
-Spokojnie, kupimy i po sprawie .
-Ej,ej. Ja nie chce kupować byle czego.
-Wiem,wiem. Pójdziemy do najlepszego sklepu jaki jest.
-Okey.
-Twoja matka o tym wie?
-Nie.
-To jej powiedz,bo będzie afera - zaśmiał się Marco.
-I tak będzie.Ona nie lubi Natalii. Uważa,że powinnem wrócić do Ann. Ale mam to gdzieś.
-Nie boisz się,że twoja matka czasem zamiesza w twoim życiu? Ona jest zdolna do wszystkiego.
-Dręczy mnie to. Dlatego wolę jej nic nie mówić.
-A Łukasz?
-Rozmawiałem z nim na ten temat - odpowiedział Mario.
-I jak zareagował ?
-Dość spokojnie, jak na niego.
-Hahaha.
-Serio, spodziewałem się gorszej reakcji. Dawał mi parę rad i zabraniał mi paru rzeczy.
-Na przykład ?- zapytał z ciekawością Reus.
- Nie mam jej tykać,dopiero po ślubie , wiesz o co chodzi.
-Tak,tak. Ale wy już ten tego?
-Niestety .
-Hahahah. Wiedziałem,że nie wytrzymasz.-mówił ze śmiechem blondyn .
-Spadaj.
-Dobra,dobra. Chodźmy,bo nam sklep zamkną.
________
-Dzień dobry - powiedzieli chłopacy.
-Dzień dobry , w czymś pomóc.? - zapytała sprzedawczyni.
-Szukamy naprawdę szczególnego pierścionka zaręczynowego.
-Szczególnego tak?
-Tak,tak.
-Dla którego z panów ma być?
-To znaczy dla kobiety, my nie jesteśmy razem, nie jesteśmy gejami.- odpowiedział Marco, Mario spojrzał się na blondyna i złapał się za głowę.
-Proszę pani,szukamy pięknego pierścionka dla wyjątkowej i pięknej kobiety. - odparł po chwili Mario.
-Dobrze,dobrze. Już szukamy.
Sprzedawczyni pokazywała przeróżne pierścionki,Mario nie mógł się zdecydować.
-A może ten?- zapytała kobieta.
-Piękny, wezmę go - odparł Mario.
-Dobry wybór.
Przyjaciele wyszli ze sklepu.
-Patrz, to nie Natalia i Ewelina?-zapytał Mario.
-Biegiem,szybko.!
Mężczyźni wbiegli do galeriowej toalety, nie wiedzieli że do damskiej .
-Ale było blisko- odparł Gotze.
Gdy się odwrócili zobaczyli pełno kobiet,które patrzały się na nich przerażone,
-Mario,uciekaj!
Kobiety rzuciły się na nich i zaczęły walić w nich swoimi torebkami. Reus i Gotze jak najszybciej wybiegli z toalety. Zatrzymali się na środku galerii.Po chwili zaczęli się śmiać.
-Hahah. Gdybyś widział swoją minę, hahah - śmiał się Marco.
-Twoja była gorsza, hahah .
-Mario?
-Aaaa!- krzyknęli oboje.
-Spokojnie to tylko my - powiedziała Ewelina.
-Co się wam stało?-zapytała Natalia
-Nic takiego, trochę sobie pobiegaliśmy i przyszliśmy tu.
-To może idziemy razem coś zjeść?-zaproponowała Natalia.
-Z milą chęcią - odparł Marco.

#Parę dni później.
*Natalia.
Na dworze coraz cieplej.A nasza miłość z Mario kwitła coraz bardziej. Postanowiliśmy zamieszkać razem, Łukasz codziennie mnie odwiedzał, można powiedzieć że tęsknił za mną. Cathy i Mats doczekali się ślicznej córeczki- Sofi. Dla mnie mogło by tak zostać do końca świata. Ale smuciło mnie jedno-Mario. Od pewnego czasu chodzi przygnębiony. Nie mogłam tego rozgryźć. Czyżby to była moja wina?

*Mario.
Od pewnego czasu mam złe dni. Już w tym tygodniu muszę podjąć decyzję:Brussia czy Bayern?
To pytanie nie daje mi spokoju.Nie chcę zawieść przyjaciół,a z drugiej strony chce spróbować czegoś nowego.Znalazłem wizytówkę,którą dał mi prezes Bayernu. Zadzwoniłem,umówiłem się na spotkanie.
-Jednak pan przemyślał naszą ofertę?- zapytał prezes
-Nie przemyślałem, ale chciałbym poznać szczegóły.
-Proszę bardzo tu jest wszystko napisane.- podał mi papiery.- Umowa obowiązuje na 4 lata - dodał.
Przeczytałem wszystko,oferowali mi to co dotąd nie miałem w Dortmundzie.
-Wystarczy tylko jeden podpis - podał mi długopis.
-Ale ja nie wiem czy chce.
-Chcesz, tylko się boisz.Pomyśl o swojej przyszłości...
Do domu wróciłem dość późno, wszedłem do salonu,omal nie padłem z wrażenia. W salonie było pełno zapalonych świeczek oraz jak było widać przepyszna kolacja.W tle grała muzyka.
-Co tak późno?- zapytała Natalia , obejmując mnie od tyłu i całując w policzek.
-A to z jakiej okazji? - uśmiechąłem się.
- Nie pamiętasz?
-Nie bądź taka tajemnicza - odwróciłem się .
-Dokładny rok temu...
-Poznaliśmy się.
-No dokładnie - uśmiechnęła się .
-Tak szybko to zleciało.
-Coś się stało?
-Nie, czemu pytasz?
-Bo ostatnio w ogóle ze mną nie rozmawiasz,chodzisz cały czas taki przygnębiony.
-Po prostu muszę podjąć jedną decyzje - za siadliśmy do stołu .- Właściwie już podjąłem.
-Jaką decyzje? - zapytała zaniepokojona.- Chodzi o transfer?
-Nie mówmy teraz o tym. Teraz liczysz się tylko Ty .











___________________________
Więc po długiej przerwie wracam :)
Rozdział pisany na spontana, mam nadzieję,że się podoba.
Następny zapowiada się ciekawiej :>
Pozdrawiam :*










środa, 4 lutego 2015

Rozdział 15 :)

Miesiące mijały, rozgrywki wiosenne w Bundeslidze były zacięte , nie mówiąc o Lidze Mistrzów . W Dortmundzie było czuć już porę wiosenną . Wtedy Westfalia wyglądała szczegółowo pięknie . Miłość kwitła . Widać było to w szczególności na Natalii i Mario . Cathy świetnie czuła się z ciążą , wszyscy opiekowali się nią jak mogli . Marco i Ewelina , to tematy ostatnich rozmów , a Ola i Robert ? W ostatnim  czasie dużo się zmieniło . Na lepsze ? Niestety nie , od pewnego czasu nie rozmawiają ze sobą . Nikt nie wiedział co jest tego powodem . Życie zawodników z Dortmundu nie było już tak wspaniałe, w tak krótkim czasie klub zaczął się sypać . Problemy Klubu nie dawały nikomu spokoju . Ale czy wszyscy o wszystkim wiedzieli ?
Czyżby coś jeszcze pozostawało zagadką ? Tak . Borussia zaczęła przegrywać mecze . Nie wiadomo co działo się z chłopakami . Wszyscy zostawali na dodatkowych treningach , efekt pracy był wyśmienity , ale kiedy wychodzili na boisko coś ich blokowało . Ostatnio zachowanie Mario było bardzo dziwne - tak jakby coś go trapiło z czym nie mógł sobie poradzić . Dużo gazet widziało już chłopaka w Bayernie...
Był ranek, około godziny 9;00, piękny słoneczny dzień . Mario jak zawsze wychodził trochę pobiegać. Biegł i biegł , gdy nagle zadzwonił telefon, wyjął go z kieszeni . Był to jakiś nieznany numer .
- Słucham? - odebrał .
- Rozmawiam z Mario Goetze ? - zapytał nieznajomy.
-Tak, w czymś mogę pomóc ?
- Chciałbym się z panem ,i pańskim agentem, spotkać i to jeszcze dzisiaj .
- A z jakiej to okazji? A właściwie kto mówi ?
- Widzimy się dzisiaj o 20 w restauracji w centrum miasta . Do zobaczenia .
- Ale chwila ... Halo,halo ...
Nieznajomy rozłączył się , chłopak nie wiedział co ma o tym myśleć . Wracał do domu . Przed domem zobaczył samochód Marco .
-Hej . Wróciłem - powiedział ,ale nikt nie odpowiadał - Natalia!
Dziewczyna po chwili zeszła na dół .
- Wróciłeś już ? - zapytała , przytulając bruneta .
-Widziałem samochód Marco , jest on tutaj ?
-No tak przyjechał przed chwilą - uśmiechnęła się.
Po chwili Reus zszedł na dół .
-Wiesz Natalia , to wcale nie byłby zły pomysł . Ooo,proszę , nasza zguba się znalazła .
- A co wy tak razem , na górze, sami ? Hm ? - zapytał Mario.
-Oj Mario - odparła Natalia .
- Stary , nie wyobrażaj już sobie najgorszego , nic nie zrobiłem , jestem czysty .
- Dobra,dobra . O czym rozmawialiście ? - zapytał.
-Mario, ja nie wiem czy ty mi o wszystkim mówisz i w ogóle, ale chłopacy mówili ,że inaczej się zachowujesz, mam nadzieje,że nie będziesz się ze mną kłócił tak jak Robert z Olą .
- Przestań ...
-Ale czekaj nie dokończyłam . Więc,razem z Marco wpadliśmy na pomysł , że zrobimy imprezę , ale my kobiety osobno i wy faceci .
- No , będziemy mogli się wyżalić i tak dalej , będziemy tylko ja,Ty , Robert ,Łukasz .- mówił Reus .
- Kiedy planujecie to zrobić ?
- Może być jutro , mamy trochę czasu wolnego , a taka rozrywka nikomu nie zaszkodzi .
- Marco , a treningi ?
- Spokojnie , potem ruszymy pełną parą , musimy jakoś wyjść z tego kryzysu .
- To jak , zgadzasz się ?- zapytała dziewczyna .
-A mam inne wyjście ?
- Nie przesadzaj zrobimy taką bibe , że .... dobra może nie aż taką ostrą jaką chciałem , bo wiesz te baby zawsze widzą coś złego .
-Hahaha . Będzie się działo . - powiedział Mario .

*Tym czasem Robert i Ola .
Od pewnego czasu Ola zachowywała się dziwnie , co bardzo denerwowało Lewandowskiego . Co było tego przyczyną ? Nie mógł z niej tego wydusić .
- Ola, proszę , porozmawiajmy spokojnie . - mówił Lewy.
- Nie chce , rozumiesz ?!
- Powiedz mi chociaż co takiego się stało .
Ola gwałtownie spojrzała się na mężczyznę .
- Ty nie wiesz ? Hah. Nie, proszę . Tyle czasu minęło a Ty ... ty nadal ... brak mi na ciebie słów .
- Ola ..
Dziewczyna zamknęła się w pokoju , położyła się na łóżko i zaczęła płakać . Nie mogła w to uwierzyć,że Robert nic nie pamięta. Od czasu ostatniej imprezy dokuczał jej ten widok Roberta .

*Robert.
Ta cała sytuacja była dla mnie dość skomplikowana, Ola mówi o odległej rzeczy . Przecież w ostatnim czasie nic się nie wydarzyło . Nie mam cierpliwości . Nikt nie chce mi nic powiedzieć, według Mario to Ola powinna mi o wszystkim powiedzieć , ale nie chce . Rozmyślałem nad tym cały dzień . Pojechałam do Gotze'go musiałem chociaż z niego coś wycisnąć .
-Robert , zrozum . Ona powinna Ci to powiedzieć - mówił Mario .
-Ale ona nie chce,gdyby Natalia tak się zachowywała też byś chciał,aby ktoś Ci wszystko wytłumaczył .
Chłopacy spojrzeli się na siebie, Mario nie wiedział co ma zrobić .
- Dobrze , dobrze .
-Więc .
-Stało się to na ostatniej imprezie,yhh,mieliśmy dość wzięte, w klubie było pełno ludzi . Widziałem tylko tyle,że przyszła po Ciebie jakaś dziewczyna .
Po tych słowach,przypomniało mi się wszystko. Pamiętam,pamiętam już. Przyszła po mnie,blondynka, o jasnej karnacji, tańczyliśmy, gdy nagle zaczęliśmy się dotykać, później dopiero się ocknąłem,mówiąc jej,że jestem zajęty . Ola...Ola musiała to widzieć . Co ja narobiłem ...

*Mario.
Dochodziła godzina 20:00 , zadzwoniłem do agenta, umówiliśmy się i pojechaliśmy bez żadnego przygotowania. Byłem ciekaw z kim i o czym będzie mowa .

*Jurgen Klopp
Kiedy chłopacy zaczęli przegrywać mecze , bardzo się tym przejąłem . Nie wiedziałem jak mam ich podnieść na duchu , wszystko to co robiliśmy stawało się monotonne . Czas najwyższy było coś zmienić. Rozmyślałem na sprowadzeniu nowych zawodników , ale fundusze nam na to nie pozwalały , nasi przeciwnicy dobrze o tym wiedzieli i mogli czuć się bezpieczni . Ale to my poczuliśmy się zbyt pewnie. Zaczęło mnie denerwować też to,że próbowano nam odebrać Mario . Prasa pisała i nadal będzie o tym pisać. Zacząłem dalej rozmyślać,gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi .
- Dobry wieczór - otworzyłem drzwi .
- Dobry wieczór .
- Główny prezes Bayernu Monachium , mogę z panem pomówić .?
- Heh . Żartuje pan sobie , my nie mamy o czym rozmawiać.
- Chcę tylko panu pomóc, porozmawiajmy .
-Dobrze, niech pan wejdzie do środka .
- Widzę,że ostatnio macie trochę problemów z grą - mówił .
-Trochę to mało powiedziane .
- Przyglądałem się ostatnio pańskim zawodnikom i chciałem coś panu zaproponować , oczywiście w imieniu Pep'a Guardioly .
- Jeśli chodzi o sprzedaż zawodników to jestem na nie .
- Ale to pomoże klubowi .
- O którego właściwie chodzi .
- O Mario - powiedział .
-Hahaha . Mario nie jest na sprzedaż , proszę pana .
- Mój klub oferuje panu 32mln euro , jest to godna przemyślenia propozycja .
- Mówiłem już ,że ...
- Niech się pan dobrze zastanowi .
- Mario nie jest na sprzedaż! Niech pan stąd wyjdzie!
-Ale .
-Nie ma żadnego "ale" . Wynocha stąd!Wynocha!
Akurat w tym momencie wszedł Marco , który był zmieszany zaistniałą sytuacją .
- Do widzenia - powiedział prezes BM
- Do widzenia . Nie chce już tu pana widzieć .
- Co tu się stało? Co on chciał ? - pytał Marco.
- Pilnuj Mario , oby oni go w to nie wciągnęli ...

* Mario .
Razem jechaliśmy na spotkanie, miałem złe przeczucie co do tego .
-Mario,wiesz w ogóle z kim mamy się spotkać ?-zapytał menadżer,ale  nie odpowiedziałem.- Mario!
-Co ?
- Wiesz co do Ciebie mówię ? Z kim mamy się spotkać ?
- Nie wiem , nie przedstawił się .
- No ładnie , a jeśli nas zamorduje ?
- Przestań, na miejscu dowiemy się o co chodzi .
- W ostatnim czasie nie jesteś sobą , ta twoja Ci tak namieszała w głowie czy jesteś już myślami w Monachium .
-Monachium ?
-Przecież wszystkie gazety tak już piszą na twój temat .
- Nie zostawię chłopaków , nawet gdyby się paliło czy waliło.
Dojechaliśmy na miejsce , wszedliśmy do restauracji .
- Pan Mario ?- zapytał kelner .
-Tak.
- Zapraszam za mną .
To,że kelner do nas podszedł było już dziwne.
-Pana gość czeka przy tamtym stoliku .-odparł.
-Dziękujemy - odpowiedział menadżer.
-Dzień dobry - powiedział Mario.
-Oo dzień dobry. Milo,że panowie przyjechali . Pozwólcie,że się przedstawię- prezes Bayernu Monachium ...
- To o czym chciał pan z nami rozmawiać ? - wtrącił menadżer .
-Przyjechałem tu specjalnie po to aby złożyć panu Mario ofertę .
-Jaką ofertę ? - odparł Gotze .
-Obserwowaliśmy pana i mam zaszczyt ogłosić ,że spodobał się pan samemu Pep'u Guardioli, który bardzo chciał bym mieć pana w swoich szeregach .
- Mam przejść do Bayernu ?
-Jakże nie inaczej , musimy tylko dokonać pewnych formalności .
- Mógłby pan przedstawić nam tą ofertę - mówił agent .
-Nie trzeba tego robić , nigdzie się nie wybieram . - odparł Mario.
- Jak to? Cena jest dość wysoka - odezwał się prezes.
- Nie chodzi tu o cenę , ani o nic . Po prostu nie chcę .
-Chłopcze zastanów się - odparł menadżer .
- Nie ma nad czym . Dziękuję za spotkanie . Idziemy .
-Mario spójrzmy prawdzie w oczy . Borussia zaczyna upadać , twój trener nie ma funduszy aby zapewnić Ci dalsze rozwinięcie kariery , on nie ma już nic . My za to zrobimy z Ciebie gwiazdę jakiej świat jeszcze nie widział . Zapewnimy Ci wszystko , z nami będziesz tylko wygrywać .
Słowa prezesa Bayernu miały trochę prawdy , ale nie mógłbym zostawić chłopaków samych z kryzysem , znienawidzili by mnie , przecież im obiecałem . Miałem teraz zamęt w głowie .
- Zastanowię się. Na razie niech zostanie tak jak jest . Dowidzenia .
-Dowidzenia .

Przyjechałem do domu , nie myślałem o niczym innym jak o tym transferze . Było po 21:00.
- Mario , nie uwierzysz co się stało - mówiła Natalia .
-Możesz mi to powiedzieć jutro ?
- Nie , to nie może czekać - uśmiechnęła się .
-Boże , zrobiłem coś tobie? Może ktoś coś tobie zrobił ?
- Nie , co Ci się stało ?- zapytała zaniepokojona .
- Tyle się dzisiaj działo,że już nie nadążam.
-Ale wysłuchasz jeszcze to co ja chce  Ci powiedzieć ?
- Poczekaj , pójdę wziąć prysznic i potem pogadamy , ok ?- zapytałem całując dziewczynę .
-Dobrze .
Podczas kąpieli zacząłem myśleć o Natalii , taka szczęśliwa , chce mi coś powiedzieć . Przypomniało mi się ja chłopacy z drużyny mówili o takich przypadkach , a w szczególności Mats o Cathy,a przecież to było zaraz po tym jak ona zaszła w ciąże . Natalia w ciąży ? Nie, to byłby chyba sen . Zacząłem niepokoić się coraz bardziej . Wyszedłem spod prysznica , owinąłem się ręcznikiem i wybiegłem z łazienki do sypialni .
- Powiedz mi ,co się stało ?- zapytałem zdenerwowany .
-To ja powinnam się Ciebie o to zapytać, wyleciałeś z tej łazienki jak nie wiadomo co .
-Przepraszam, dużo myślałem . Teraz chce wiedzieć , co mi chcesz powiedzieć .
-Więc słuchaj , byłam dzisiaj na mieście ....
-Źle się poczułaś i poszłaś do lekarza?- wtrąciłem .
-Co? - zapytała zdziwiona .
-Nic,nic . Mów dalej .
- Więc byłam na mieście, spotkałam znanego projektanta , podszedł do mnie i powiedział,że szukał takiej dziewczyny jak ja , rozumiesz ,zaproponował mi żebym prezentowała jego ciuchy na wybiegach. To może być moja szansa, w końcu znalazłam jakąś pracę ...
-Nie , nie znalazłaś .
- Co?Ale czemu , Mario.
-Powiedziałem nie to nie .
-No co ty ?Przestań się wygłupiać .
-Ja się wygłupiam ?! Przepraszam, nie panuje już nad sobą .
- Mario , ale czemu ? Czemu mi zakazujesz ?
- Ponieważ nie chce abyś zmieniła się tak jak Ann, nie chce abyś wyglądała tak jak ona , te dziewczyny Cię tam zniszczą - usiadłem koło niej - A ja nie pozwolę aby ktoś Cię skrzywdził - zacząłem ją całować .

*Robert .
Wróciłem do domu , na mieście musiałem załatwić jeszcze parę spraw . Ola siedziała na dole i oglądała telewizję . Podszedłem do niej .
-Olu , wiem o co chodzi ...
-Nie chcę o tym rozmawiać - wtrąciła.
-Zrozum ta sytuacja też nie jest dla mnie taka łatwa . - mówiłem a ona spojrzała tylko na mnie .- Wybacz , wiem że zachowałem się jak świnia ... obiecuję Ci,że już nigdy nie będę pil na takich imprezach . Proszę Cię , wybacz mi .
-Mówisz to szczerze ?
- Bardzo szczerze .- powiedziałem stanowczo .
-Bardzo,bardzo ?
-Tak .
Ola przytuliła się do mnie , mam nadzieję , że mi wybaczyła. Od razu mi ulżyło . Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-No hej . Mogę wejść , to zajmnie tylko chwilkę - był to Marco
-Jasne , wejdź .
-Słuchajcie , jest taki pomysł , właściwie to już zaproszenie .
-Jakie ? - zapytała Ola .
-Jutro impreza , domówka . My faceci osobno i baby też osobno .
-Impreza ?- zapytał Lewy .
-No tak .
-Won mi stąd - odparłą Ola .
- Co ? No ale o co chodzi ?
-Precz !
-Ej , no ale Olcia .
- Wynocha!
-Ale...ale .
Aleksandra zamknęła drzwi, a ja nie mogłem ze śmiechu .

*Natalia .
Leżeliśmy z Mario w łóżku,nigdy nie pomyślała bym,że tak zareaguje na to co mu powiedziałam. Przy nim czułam się bezpieczna.
-Mogę Cię o coś zapytać .-powiedział.
-Jasne .
-Co byś zrobiła gdybym podpisał kontrakt z Bayernem ?
- Do czego zmierzasz ?
- Tak tylko zapytałem .Więc ?
-Zabiła bym Cię na miejscu , nigdy bym Ci tego nie wybaczyła gdybyś mnie zostawił .
-Serio ?
- No zabić to bym się nie odważyła - uśmiechnęłam się.
- Kocham Cię - powiedział całując mnie .
- Ja Ciebie też .
_____________________
Następnego dnia.
W Dortmundzie zaczęło się powoli układać, przygotowania do,być może, ostatniej imprezy tej załogi trwały .
-Marco , przynieś te krzesła , dobra . - powiedział Mario .
-Oleji mnie - odparł .
- Co znowu ?
-Ola naskoczyła na mnie jakbym jej pół rodziny wymordował .
- To co ty jej zrobiłeś ?- zapytał Łukasz .
- Zaprosiłem ich tylko na ta imprezę . Nie wiem co jej tak od razu odbiło .
-Dobra , dobra . Nie rozczulaj się . Załatw nam jakąś rozrywkę na wieczór - mówił Mario.
-Ooo , w końcu ktoś mówi do rzeczy . Już się biorę do roboty .
Przygotowania , trwały i trwały , aż nadszedł czas zabawy .
- Tylko pamiętajcie , bez żadnych klubów ... no wiecie , i tak dalej . - odparła Ewa .
-Spokojnie , my już się sobą zaopiekować potrafimy .- odpowiedział Marco.
-Ty na pewno .
Reszta towarzystwa wybuchła śmiechem .
- No to co panowie , nasze panie sobie poszły to zaczynamy jazdę - mówił Marco.
Impreza u chłopaków była na całego, nikt by nie uwierzył,że zawodnicy z Dortmundu potrafią tak balować.
Godziny mijały i mijały , a oni nie używali jeszcze słowa stop . Nagle ktoś zapukał do drzwi .
-Oo, panowie , przyszła nasza rozrywka - powiedział Marco idąc do drzwi . Oczywiście jak było można się po nim spodziewać przyprowadził jakieś laski .
- Panowie , poznajcie Sarę , Kasię , Asię i Anię .
- Stary co ty wyrabiasz - odparł Lewy - Przecież one wyraźnie mówiły .
- Oj tam . One mówiły,że my nie mamy nigdzie wychodzić i tu jest różnica .
- Jak one przyjdą to nas zabiją - powiedział Mario .
- Przestań , Mario .
-Dobra , dobra . Usiądź bo już jesteś nawiany . Przepraszamy panie ,  to pewnie pomyłka, dziękujemy . Dowidzenia .
-Mario , no co ty zrobiłeś ?- pytał z żalem Marco .
-Jak tak bardzo chcesz to sam sobie do domu takie laski zapraszaj .
Jak się później okazało , Marco najszybciej zasnął, ale nie wiadomo gdzie . 

Ranek,około godziny 9:00 
Natalia wraz z Eweliną idą do domu Gotze'go gdzie odbywała się impreza chłopaków.
- Z zewnątrz wygląda , tak jak wyglądał , boję się wejść do środka - mówiła Natalia .
-Przestań na pewno nie jest aż tak źle , oni są już dorośli .
Natalia otworzyła drzwi . dziewczyny wszedły po cichu . 
-Nie będzie aż tak źle - powiedziała Natalia , po czym spojrzała na Ewelinę .
-Ups .
W domu panował haos , rzeczy były poprzewracane na lewo i prawo , krzesła poobalane . A gdzie wcieło chłopaków . Tego można było się spodziewać . Dziewczyny wszedły do salonu , omal nie pękły ze śmiechu .
Mario spał na stole w towarzystwie wczorajszej kolacji , Robert na kanapie z frytką na czole , Łukasz na podłodze z misiem w ręku . A Marco ? W kuchni na ziemi , koło lodówki . Dziewczyny robiły zdjęcia które zaraz znalazły się na instagramie ,a potem tysiące śmiesznych komentarzy .

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 14 :)

* Mario
Minęły już dwa miesiące od kiedy jestem Natalią . Był Grudzień , zbliżały się Święta . Obserwując przez te dwa miesiące blondynę zauważyłem , że stała się bardziej kobieca , coraz bardziej ją kochałem , byłem nią całkowicie zauroczony . Ale jedno ciągle nie dawało mi spokoju - ciągłe niezadowolenie mojej matki , nękanie sms'ami od Ann . Byłem na skraju wytrzymania . Dzisiaj wszyscy musimy być bardzo skoncentrowani . To dzisiaj rozegramy najważniejszy mecz o mistrzostwo Niemiec ...
__
- Natalia ! Idziesz już , bo nie zdążymy . - krzyknęła Ewelina .
-Idę , idę . Spokojnie . Wiem , że chcesz jak najprędzej zobaczyć Marco .
- Spadaj .
- To co, idziemy ? - zapytała Ola .
- Jasne - odpowiedziały razem .
- Myślicie , że  chłopacy dadzą radę ?- zapytała Natalia .
-Pewnie , oni zawsze potrafią wyjść z tej opresji - zaśmiała się Ewelina .
- Mam nadzieję , że dadzą z  siebie wszystko .
- My też , bądźmy dobrej myśli - odpowiedziała Ola .
- A Cathy będzie ? - zapytała Ewelina .
- Chyba nie, lepiej by tak było , nie może się przeziębić - odpowiedziała blondynka .
- No fakt całkiem o tym zapomniałam .
Dziewczyny dojechały na miejsce , na stadion weszły wejściem dla vip'ów .

*Drużyna .
Chłopacy koncentrowali się jeszcze w szatni , po ich twarzy było widać zdenerwowanie . Ale przecież powinni być do tego przyzwyczajeni , no cóż , nie było to takie proste , Bayern był bardzo mocnym przeciwnikiem .
-Yhh . Szczerze mówiąc... nie mam pojęcia co wam powiedzieć . Wiecie jak to wszystko wygląda . Po prostu dajcie z siebie wszystko .
Po tych słowach trenera , chłopacy przygotowali się do wyjścia .
-Mario,Mario ! - ktoś krzyczał .
Mario odwrócił się po chwili .
- Powodzenia , porozmawiamy po meczu - powiedział trener Bayernu .
Goetze nie wiedział co co chodzi .
- Co on chciał ?- zapytał Marco .
- Nie zrozumiałem go , życzył tylko powodzenia - odpowiedział brunet .
Zawodnicy wychodzili na boisko . Pustych miejsc na trybunach w ogóle nie było .
Na stadionie panowała świetna atmosfera . Chłopacy ustawili się na swoich pozycjach i już rozbrzmiewały dopingi kibiców . Rozległ się pierwszy gwizdek sędziego rozpoczynający to spotkanie . Chłopacy od początku cisnęli przeciwnika .
- Bayern odzyskał piłkę i od razu rusza do ataku - powtarzał komentator - Roben biegnie rozpędzony , podaję piłkę do Riberiego , a ten od razu oddaję ją Alabie . Alaba przerzuca na drugą stronę boiska do Lahma , ten dośrodkowuje i ... gol ! Proszę państwa , wspaniały go Tomasa Mullera z główki ! Borussia jak na razie przegrywa z Bayernem 1:0 .
Piłkarze z Dortmundu próbowali dogonić stratną bramkę , ale fantastycznymi obronami popisywał się Manuel Neuer . Parę minut później sędzia zakończył pierwszą połowę spotkania . Zawodnicy zeszli do szatni
- Nie możemy tak grać , na boisku panuje chaos , nie pilnujecie swoich pozycji - mówił trener . - Musicie ustawiać się bliżej , kiedy odbierzecie piłkę utrzymywać pressing . Weźcie się w garść . Wasze ambicje sięgają wysoko i macie wielkie szanse żeby to wygrać . Do roboty panowie!
Zawodnicy z powrotem wrócili na boisko , rozpoczęła się druga połowa . Walka o zwycięstwo była zacięta. Mijał minuty , a Borussia nie zdołała podejść pod pole karne Bayernu . Mecz mijał bardzo szybko . Już wprawie dobiegał koniec drugiej połowy . Dortmund ruszył pełnym pressingiem .
- Piłka odebrana przez Ilkaya , biegnie , podaje na skrzydło do Reus'a , ten od razu podaje do Nuriego Sahina ! Ten strzela ! I gol ! Proszę państwa tuż przed gwizdkiem sędziego , Borussia wyrównuje na 1:1!-krzyczał komentator .
-Tomku ,czy to oznacza , że będziemy widzieć paradę rzutów karnych ? - pytał drugi .
- To okaże się po dogrywce .
Jak się okazało nawet dogrywka nie pomogła rozstrzygnąć zaciętego pojedynku .
- Nadszedł czas na rzuty karne - oznajmił komentator .
-Mario! Ty ostatni w 5 zawodników! - krzyczał trener .
Zaczęło się . Wszyscy czekali,aż któryś z bramkarzy popełni błąd ... i tak się stało . Roman zbronił! Stadion wpadł w szaleństwo, ale to jeszcze nie koniec , wszystko w rękach , a właściwie w nodze Mario . Zaczeli skandować jego imię . Było widać zdenerwowanie piłkarza ...

*Mario.
Zacząłem się cały trząść , moje myśli biegały wokół tego, że czasem nie trafię .
-Spokojnie .-powiedział Marco.
 Ustawiłem piłkę na prawą nogę , wziąłem krótki rozbieg i ... oddałem strzał . Słyszałem tylko krzyki kibiców , gdy nagle wszyscy się na mnie rzucili .
-Udało się! Mario! Słyszysz ... - krzyczał Łukasz .
"Borussia zostaje mistrzem Niemiec!" - rozległ się głos na stadionie .
Zaczęliśmy skakać , a nawet tańczyć z radości . Dziękowaliśmy naszym fanom . Trener przyniósł nam szampana, oblewaliśmy się i nie mogliśmy uwierzyć , że pokonaliśmy sam Bayern Monachium .
-Gratulacje Mario, zagrałeś świetny mecz - podszedł do mnie  trener Bayernu .
-Dziękuję , ale to nie tylko moja zasługa , tylko całej drużyny . - odpowiedziałem .
-Nie bądź chłopcze taki skromny, ja wiem że to tylko twoja zasługa , jesteś dobrym zawodnikiem .
- Niestety nie mogę się z panem zgodzić .
-"Panem" ? Mów mi przyszły trenerze . - powiedział .
- Co? Ale ...
- Mam nadzieję , że dołączysz w nasze szeregi tuż po Lidze Mistrzów. Przecież chcesz grać z najlepszymi .Tu tylko się marnujesz .
- Nie wiem o czym pan mówi ...
- Zrobię z Ciebie gwiazdę ...
-Mario!Mario! - krzyczał Kevin .
-Dowidzenia - powiedziałem i odszedłem .
Słowa trenera Bayernu dały mi dużo do myślenia .
-Co on chciał ?- zapytał Marco .
-Gratulował tylko .- odpowiedziałem .
Dziewczyny zeszły z trybun do nas , od razu podszedłem do Natalii , złapałem ją za rękę i zaprowadziłem do katakumb stadionu , oparłem o ścianę i pocałowałem .
- A to za co ? - zapytała uśmiechając się .
- Nie mogłem się powstrzymać - całowałem ją dalej .
-Hym, hym . - mruknął ktoś , od razu odsunąłem się od dziewczyny .
- Nie przeszkadzajcie sobie , ja tu tylko przechodzę - powiedział Mats .
- Jasne .- speszyłem się trochę , Natalia zaczęła się śmiać .
- Masz szczęście , że ja to nie twój brat - zaśmiał się  Mats , mówiąc do Natalii .
- Musze iść , spotkamy się na zewnątrz - powiedziałem i poszedłem do szatni , a tam burdel jak na śmietnisku .
- W końcu jesteście - powiedział Marcel .
- To gdzie idziemy świętować ?- zapytał Lewy .
- Do Cocaine ?- zapytał Marco .
- Jesteśmy tam raz na tydzień , już mi się znudziło - odparł Nuri .
- To może kręgle ?- zapytał Sven .
- Niee , pójdźmy na jakąś ostrą bibę - odparł Marco .
- Jak dla mnie to pojechał bym do domu wziął prysznic i położył bym się spać - powiedział Mats .
- Nie przesadzaj już - odpowiedział Kuba .

Chłopacy poszli na imprezę , gdzie świętowali swoje zwycięstwo .
*Następnego dnia . *Marco.
Wstałem dość szybko , bo muzyka z sąsiedniej ulicy nie dawała spokoju. Ciągle w głowie słyszałem słowa "Borussia została mistrzem Niemiec", byłem z tego dumny . Zszedłem na dół .
- Hej. A ty już nie śpisz ? - zapytałem Eweliny .
-Jak widzisz . - odpowiedziała .
- Obraziłaś się?
-Nie , niby o co ?
- O tej godzinie zawsze jeszcze spałaś .
- Myślisz, że z człowiekiem ,który jest pijany , rzuca się na wszystkie strony i gada , a w ręcz krzyczy przez sen , idzie spać ?
- Serio ?
-Następnym razem Cię nagram , to sobie zobaczysz .
- Przepraszam kotuś - pocałowałem ją .
-Wybaczam - zaśmiała się.
- Dzisiaj musimy iść na zakupy - oznajmiłem .
- Z jakiej racji ?
-Niedługo Święta , trzeba zaopatrzyć się w prezenty ...

*Tydzień później .*Mario.
-Marco!Marco! Wstawaj !
- Daj mi jeszcze chwilkę kochanie - odpowiedział.
- "Kochanie" ? Wstawaj, nie wygłupiaj się . Potrzebuje Cię i to natychmiast .
- A co? Chcesz się zabawić kotku ?
Nie mogłem powstrzymać się ze śmiechem , gdy nagle się obudził .
- Aaaa! Co ty tu robisz ?! - zapytał .
- Ewelina mnie wpuściła - śmiałem się cały czas . - Nie wiedziałem,że jednak wolisz chłopaków.
- Weź spadaj. - odpowiedział .- Czego chcesz ?
-Musisz mi pomóc .
- W czym ?
- Dzisiaj wigilia , a ja nie mam prezentu dla Natalii .
Marco popatrzał na mnie przez chwilę .
-Idź na dół , zaraz przyjdę tylko się ogarnę .
-Jasne  , tylko szybko "kotku" - odpowiedziałem ze śmiechem .
- Słyszałem to!
Po 30 min wyszliśmy na miasto .
- To jakieś konkretne propozycje ?- zapytałem .
- Ty nie wiesz co kupić swojej dziewczynie ?- zaśmiał się .
-Szczerze mówiąc , to nie .
- Oj Mario . Może jakąś seksowną bieliznę ?
- Sam sobie kup . - spojrzałem się na niego.
-No co? Chciałeś jakiejś propozycji .
_______________________________
Dochodziła godzina 19:30 , wszyscy powoli schodzili się na wspólną wigilię . Był to szczególny czas.
- Pierwsza twoja wigilia z nami - powiedział Mats do Natalii .
- Taa ... Mam nadzieję , ze nie jedyna .
- Tylko uważaj .
-Na co ?
- Marco z Mario w ten szczególny dla nas czas lubią sobie wszystko wypominać .
- Hahah . Serio?
- Natalia ułożysz na stole naczynia ?- zapytała Ewa.
-Jasne .
Blondyna nakryła do stołu , po czym wszyscy do niego zasiadli.
- A gdzie Marco i Mario ? - zapytał Kevin .
- Co roku to samo , można się załamać - powiedział Lewy , wszyscy zaczęli się śmiać .
- Oni zawsze lubią robić wielkie wejście - odparł Mats.
- Jak stare dobre małżeństwo - dodał Marcel .
Po chwili ktoś wszedł do pomieszczenia .
- Przepraszamy za spóźnienie - odparł Marco .
Chłopacy przyszli nieco nie ogarnięci .
-Mario ...  Mario - szeptał Marco .
- Co?
- Masz źle zapiętą koszulę .
Mario spojrzał się , uśmiechnął i powiedział
-Przepraszam  na chwilkę .
- A wy gdzie byliście ? - zapytał trener
- Jak to gdzie, na dziewczynach - odpowiedział ze śmiechem Marco .
- Daruj sobie - odparła Ewelina .
- No bym się zastanowił , bo po Mario to było widać - powiedział Robert .
Po chwili wrócił Mario , wszyscy wstali i zaczęli dzielić się opłatkiem i dawali prezenty .
-Proszę to dla Ciebie - powiedział Mario do Natalii.
-Dziękuję .
- Nie otworzysz ? - zapytał .
- Boję się co wymyśliłeś - zaśmiała się .
- Pozwól,że Ci pomogę .
Mario otworzył prezent , pokazał zawartość Natalii i założył jej .
- Mario , nie musiałeś - powiedziała .
- Podoba ci się ?
- Ten naszyjnik jest piękny . - spojrzała mu w oczy .
- Żeś się postarał - Odparł Mats .
- Bo z miłości - odpowiedział .
- Jaki romantyk się znalazł - powiedział Marco .
Wszyscy zasiadli do stołu i zaczęli wspólnie świętować .







____________________________________
Rozdział zupełnie nie udany , no ale cóż .
Ja kochani też wam życzę udanych Świąt ,
spełnienia wszystkich marzeń i szalonej zabawy w sylwestra ;D
Pozdrawiam :*




sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 13 :)

Nastał chłodny poranek , była 8:00 rano . Jak na jesienną pogodę było pięknie . Wszystko działo się od początku . Każdego trapiły zimowe okna transferowe . Na szczęście trener Borussi , Jurgen , mógł spać spokojnie . Chociaż los , lubi płatać niespodzianki . Żaden z chłopaków nie miał zamiaru zmienić barwy , pracowali intensywnie aby sięgnąć po tytuł Mistrza . Wszystko wychodziła bardzo dobrze .
Mistrzom Borussi nie śpieszyło się na treningi , zrobili sobie dzień wolny . Mats z Cathy na zakupach , Roman z Lisą na rowerach , Lewy z Olą poranne biegi , a reszta? Marco zawsze twierdził , że jest leniwy , właściwie jego koledzy to podtwierdzali . Ale podejdźmy do tego błachliwie .
Ewelina była zrobić zakupy na obiad , ponieważ co jakiś weekend cała drużyna spotykała się razem u kogoś na obiedzie . Tym razem przypadło na Marco i Ewelinę. W rękach trzymała pełno siatek , a Marco brak . Była nieco zdenerwowana , wiedziała dobrze, że może coś mu wypadło . Nie miała na kogo liczyć , więc sama pojechała do domu . Kiedy przyjechała , samochód Marco stał przed domem . Chciała wejść do domu , ale o dziwo drzwi były zamknięte . Ku jej zdziwieniu słychać było jakieś krzyki . Wyciągnęła klucz i otworzyła drzwi , następnie weszła do środka . Kiedy zobaczyła to,co tam się dzieje myślała że ich wszystkich powystrzela .
- No ku*wa ! Jak to mogło nie wejść ?! Widziałeś to ? - krzyczał Marco .
Cała śmietanka towarzystwa blondyna przesiadywała w domu grając w fifę .
Paluszki , chipsy walały się po podłodze .
- Jest !! Ku*wa ! Jest !
- Eee , spadaj , już nigdy więcej z tobą nie zagram - odparł Łukasz .
- No co ty , walczyłeś do końca . Jestem z ciebie taki dumny .
-Spadaj .
-To kto następny ? - zapytał Marco .
Ewelina stanęła przed TV , wszyscy unieśli na nią wzrok .
- Po prostu nie wierze .... - mówiła - Jak tu wygląda ...
- Oddychaj spokojnie , mu to posprzątamy ... - ciągnął Marco.
- Won mi stąd , wszyscy .
- Ej , spokojnie no . - powiedział Marco .
- Spokojnie ? Dzisiaj u nas obiad , taki burdel i mam być spokojna ?
- Nie przesadzaj , nie jest tak źle  - powiedział Auba .
- Won , widzimy się na obiedzie .
Ewelinie nie było do żartu , ale chłopacy zrozumieli to żartobliwie , może i dobrze .
- Ej , uspokój się . Narobiłaś mi siary , poczułem się jak dziecko . - mówił Marco
- Ty też .
- Ale co ?
- Wypad - mówiła Ewelina .
- Nie , nie zrobisz mi tego . - uśmiechnął się Reus .
- Ostatni raz mówię , widzimy się na obiedzie . - wskazała w stronę drzwi .
Marco nie miał wyboru , westchnął i wyszedł . Dziewczyna spojrzała na salon i zaczęła sprzątać .

*Mario.
Kiedy po rozrubie w domu Marco , przyjechaliśmy do miejsca zamieszkania Łukasza . Weszliśmy , w domu pachniało świeżutką kawą z ekspressu . Śniadanie było na stole .
- Cześć kochanie - powiedział Piszczek .
- A gdzie was tak z rana wywiało ? - zapytała Ewa .
- Mieliśmy sprawę do załatwienia . - odpowiedział Łukasz .
- Ja wolę żebyście obydwoje się w żadne ważne sprawy nie wtrącali .
-Spokojnie , my to nie małe dzieci - odpowiedziałem
- No , po tobie można się wszystkiego spodziewać - powiedział Piszczek .
- Czego niby ?
- Zapomniałeś już co było wczoraj ? Dziwię się , że jeszcze Cię nie zaczęła szukać .
- Oj przestańcie - mówiła Ewa .
- Według mnie to była dobra decyzja .
- Taa . Jak Natalia przyleciała z płaczem , to myślałem , że pojadę do ciebie i Cię zabije . - mówił .
- Łukasz ... - powiedziała Ewa .
- Dobra , dobra . Na szczęście już wszystko jest wyjaśnione . Tylko ty pewnie jeszcze oberwiesz . - odparł Łukasz spoglądając na Mario .
-Wiem , tego boję się najbardziej .
- Myślisz , że twoja matka będzie spokojna ?
- Coś ty , ona ją uwielbiała ...  W ogóle szkoda mi na to słów ...
- Jedźcie śniadanie , puki kawa ciepła - powiedziała Ewa .
- Natalia jeszcze śpi ? - zapytałem .
- Chyba tak , zresztą idź ją obudzić . - odpowiedziała brunetka .
Poszedłem na górę , Natalia tak słodko spała , położyłem się koło niej .
- Wstawaj blondyneczko . - mówiłem jej na ucho .
Zaczęła się uśmiechać .
- Się nie śmiej tylko wstawaj , śniadanie czeka - powiedziałem .
- Nie masz talentu do budzenia kobiet - odpowiedziała z uśmiechem .
- Dla Ciebie się nauczę .
- Ok , będę na to czekać .
- Wstawaj , wstawaj .
- Zaraz przyjdę .
Natalia ubrała się i zeszła na dół .
- No witam panią - powiedział Łukasz .
- Dzień dobry - odpowiedziała .
- Siadaj , bo jajecznica zaraz będzie zimna - powiedziała Ewa .
Wszyscy zaczęliśmy jeść , po chwili odezwał się Łukasz .
- Mówiłaś rano , że nie masz już jajek .
- No ale znalazłam - odpowiedziała Ewa .
- Ciekawe skąd je wzięłaś - Łukasz namiętnie patrzył na Ewę .
 Zacząłem kaszleć i  się śmiać .
- Spadaj - odparła Ewa .
Łukasz też zaczął "rechotać'
- Wiecie co , straciłam apetyt - odparła Natalia - Smacznego - uśmiechnęła się
- Przestań , żartowałem tylko - mówił Piszczek .
- Sam to jedz .
- Przestańcie - powiedziałem

*Mats .
Spacerowaliśmy sobie po parku , razem z Cathy rozmawialiśmy o swojej przyszłości . Granie w Borussi było dla mnie wielką przyjemnością , Cathy dobrze czuła się w Dortmundzie . Nie chcieliśmy tego zmieniać.
- I pomyśleć , że to już jesień , a taka piękna pogoda . - mówiła .
- Raz dwa zleci się do lata .
- Taa . Ciekawe czy ten sławny bocian zawita u nas na to lato ... - odpowiedziała .
Spojrzałem się na nią , czy ona miała zamiar powiedzieć mi , że jest w ciąży ? Chyba się przesłyszałem .
- Ty jesteś w ciąży ?! - zapytałem .
Ona nic nie odpowiedziała tylko się uśmiechnęła i pocałowała mnie .
- Będziemy mieć dziecko?
- Tak , Mats , będziesz tatusiem - odpowiedziała .
- Jesstt ! Będę tatą , słyszycie ! Jest ! - zacząłem drzeć się jak głupi , wszyscy ludzie którzy tamtędy przechodzili byli przez mnie zaczepiani , każdemu to mówiłem . Inni pewnie pomyśleli sobie "CO ZA DEBIL" , ale taka była rzeczywistość - nie mogłem powstrzymać swoich emocji .

*Robert.
Wróciliśmy spóźnieni do domu , za godzinę byliśmy umówieni na obiad u Marco i Eweliny .
Szybko wzięliśmy kąpiel i zaczęliśmy szykować się na wyjście . Ola założyła sukienkę , w której wyglądała zabójczo , oczywiście jak dla mnie . Za 15 , 2 wyjechaliśmy . Po tych 15 minutach byliśmy na miejscu , co później okazało się po wejściu do ich domu , byliśmy pierwsi .
- A Marco nie ma ? - zapytałem
- Dostał karę . - zaśmiała się Ewelina .
- Za co ty go tak każesz , jak dzieciaka ?
- Nabroił , więc musiał opuścić ten dom .
- Wyrzuciłaś go ?!
- Na chwilkę , zaraz przyjdzie .
- Ooo proszę , o wilku mowa - powiedziała Ola .
Marco wszedł do domu z kwiatami w ręku , podszedł do Eweliny .
- Przepraszam mamusiu , że zaprosiłem kumpli bez pozwolenia i o tak wczesnej porze . Plosie . - powiedział.
Razem z Olą zacząłem się śmiać .
- A spadaj - powiedziała Ewelina śmiejąc się i lekko uderzając Marco kwiatami .
- Masz za swoje co ? - zapytałem Marco.
- Nie było aż tak źle jak myślałem , siadajcie . - odpowiedział .
Po chwili przyszli następni , następni i następni , aż w końcu byliśmy w naszym "rodzinnym" gronie .
- Przeżyłeś - zapytał Auba, Marco.
- Jakoś mi się udało , siedziałem na tej ławce jak jakiś żul , niektórzy pewnie uznali że jestem bezdomny . - śmiał się .
- Było trzeba iść do przytułku na te parę godzin - odparł Marcel .
- Taki mądry , za tydzień u ciebie , na pewno przyjdę .
- Będziemy grać w piwnicy , tam przynajmniej niczego nie rozwalisz .
- Tylko weź tam napal , bo nie chcę mieć sztywnych palców .
- Nie ma sprawy , ale proszę Cię weź swój dżojstick , bo nie chce 5 razy jeździć do sklepu po nowy .
- To nie moja wina , że się tak stresuje .
Wszyscy zaczęli się śmiać . Atmosfera nigdy nie była tak przyjemna , zawsze ktoś zaczął coś sobie wypominać . Wino do obiadu było wyśmienite , Erik twierdził że Marco pędził je całą noc , ale nikt nie wierzył w te jego talenty .
- Masz może coś grubszego do jedzenia ?- zapytał Marco , Ewelinę .
- Nie , nie mam . Ci tylko dać te frytki , hamburgery z Maka i będziesz zadowolony . - odpowiedziała .
- Taa . A na drugi dzień nie będzie mógł się podnieść - mówił Miki .
- Przynajmniej z Mitchem będziemy mieli zmiennika , będziesz tak nabuzowany ze zajmniesz całą bramkę - śmiał się Roman , a my razem z nim .
- Ale Ewelina będzie miała ze mnie pożytek - odparł Marco.
- Niby jaki ? - zapytał Mario .
- No będzie musiała na mnie trochę poskakać , żebym się spłaszczył - tym tekstem Marco dobił nas wszystkich , Sokratis , aż płakał ze śmiechu .
- Spadaj zboczeńcu - odparła Ewelina .
Po dwóch godzinach nasz "rodzinny" obiad się zakończył  .

*Mario .
Jechałem odwieźć Natalię do domu Piszczków .
- Nie idziesz do środka ? - zapytała
- Muszę wziąć parę rzeczy od siebie .
- Okey . To jedź .
Pojechałem do domu nawet nie wiedząc co mnie tam czeka . Po paru minutach byłem na miejscu , wszedłem do domu , po chwili rozległ się głos .
- Gdzieś ty był ?! Jak mogłeś to zrobić - była to moja matka , ona nigdy nie dawała za wygraną .
- Czego ty ode mnie chcesz do jasnej cholery ?!
- Zostawiłeś tak Ann przed ołtarzem , potem te wszystkie szopki , co Ci tak odbiło .!
- Zrobiłem dobrze , nie będziesz mi rozkazywać co mam robić .
Moja matka nie wytrzymała napięcia i dała mi z "liścia" prosto w łeb .
- Nie tak Cię wychowałam , masz to wszystko odkręcić , rozumiesz ?!
- Nie będziesz mi z życia robić meksykańskiego filmy , wynoś się stąd , już !
Sam tego nie wytrzymałem , to wszystko zaczęło mnie przerastać . Ale czy to jest już koniec , czy czeka mnie coś jeszcze ?











_________________________________________________________
Mam nadzieję , że rozdział się podoba :)
Pozdrawiam :*


wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 12 :)

*Natalia .
Moje życie obróciło się o 90 stopni . Wciąż myślałam o tym co stało się wczoraj . Myślałam , że Mario to będzie właśnie ten , na całe życie . Widocznie bardzo się pomyliłam , chciałam jak najprędzej powrócić do Polski , bo w Dortmundzie moje życie straciło sens . Musiałam natychmiast porozmawiać z Łukaszem .
-Łukasz ? - zapytałam .
-Tak ?
-Możemy porozmawiać ?
-Jasne . O czym ? - zapytał zaniepokojony .
- Wiesz , to wszystko tak nagle się zmieniło i ...  i ... .
- Co ?
- Chciała bym wrócić do Polski ... - zwiesiłam głowę .
Piszczek nie wiedział co ma powiedzieć , tylko mnie przytulił .
-Pozwolisz mi prawda ? - zapytałam .
- Jesteś już dorosła , wiesz co robisz ... to twoja decyzja .
- Wole się upewnić , zanim znowu zrobię coś głupiego .
- Nic takiego nie zrobiłaś .
- Jak nie , jak  tak . Uprzedzałeś mnie przed Mario , a ja nie posłuchałam - zaczęłam ryczeć.
Łukasz przytulił mnie .
- Cichoo . Nie wracajmy do tego .
-Wiesz co , pójdę się przejść .
-Mam iść z tobą ? - zapytał .
-Nie , chcę pobyć trochę sama .

*Mario .
To już dzisiaj , dzień który całkiem zmieni moje życie . Ale czy napewno ? Dręczyło mnie to cały czas . Ciągle w myślach wracałem do sytuacji , w której to wszystko się wydało . Nadal coś czuje do Natalii , ale już za późno . Idą przez park , przypominałem sobie wszystkie chwile spędzone razem , a w szczególności tą namiętną pierwszą noc , ciągle miałem przed sobą ten obraz . Po chwili zauważyłem dziewczynę , musiałem do niej podejść .
- Natalia ... - złapałem ją za rękę .
Dziewczyna poniosła wzrok , głęboko spojrzała mi się w oczy , szarpnęła swoją rękę i szła dalej .
- Zaczekaj , chcę Ci to wszystko wytłumaczyć . - mówiłem .
- Nic nie musisz mi tłumaczyć .
- Zaczekaj . Daj mi chwile .
-Poświęciłam Ci już zbyt dużo czasu .
- Proszę , porozmawiaj ze mną .
- Nie mamy o czym .
- Głupio wyszło , wiem .
Blondynka zatrzymała się i spojrzała na mnie .
-Głupio ? Heh . Wiesz jak ja się poczułam ? Zresztą po co ja z tobą rozmawiam .
- Poczekaj . Naprawdę , nie mogę o tobie zapomnieć , kocham Cię ,rozumiesz ?
- Idź , bo spóźnisz się na ślub .
- Zaczekaj ... - próbowałem ją zatrzymać .
- Masz 5 minut , potem już mnie nigdy nie zobaczysz . - powiedziała twardo .
- Jak to ? Czemu ?
- Wyjeżdżam .
- Ale czemu ? Gdzie ?
-Do Polski . Już i tak zbyt wiele Ci powiedziałam .
Dziewczyna odeszła , stałem i nie mogłem w to uwierzyć .
Wróciłem do domu .
-Mario , gdzieś ty był ? - zapytała moja matka .
- Byłem się przejść .
- Szybko , idź się wykąpać . Za 3 godziny jedziemy do kościoła .

*Natalia ,
Wróciłam do domu cała zaryczana . Byłam głupia , że powiedziałam Mario , że wyjeżdżam .
Pobiegłam  do pokoju , zaczęłam się pakować . To była dobra decyzja . Łukasz stanął w drzwiach pokoju . Rzucałam moje rzeczy jak najszybciej do walizki . Zaczęłam mocniej ryczeć  . Piszczek jak zawsze próbował pocieszyć , wiedział , że nie zmienię już zdania .
- Zawiozę Cię na lotnisko - oznajmił .
Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech , natomiast w oczach Łukasza - łzy .
Pożegnałam się z Ewą i Sarą .
-Mam nadzieję , że jeszcze kiedyś do nas przyjedziesz - powiedziała Ewa .
-Pewnie - odpowiedziałam .
I pojechaliśmy .

*Mario .
- To co , ubieramy się - powiedziała moja matka .
Ja tylko przytaknąłem , przestałem wierzyć w to ,że to będzie najszczęśliwszy dzień w moim życiu .
Byłem już przygotowany, została już tylko godzina .
- Wyglądasz świetnie , jestem z ciebie dumna .
Mama od tamtego czasu nie dawała mi spokoju .
- Możesz na chwilę zostawić mnie samego ? - zapytałem .
- Jasne .
Tata złapał mnie tylko za ramię , od samego początku nie przepadał za Ann , mama wręcz ją uwielbiała .
Po chwili przyjechał Marco , wszedł do pokoju razem z Fabianem .
-Młody uśmiechnij się no , niech to będzie ostatni raz przed wielką męczarnią z Ann - mówił Fabian .
- Naprawdę potrafisz pocieszyć . - odpowiedziałem .
- Co się stało ? - zapytał Marco .
-Ona wyjeżdża ... .
-Kto ?- zapytał Fabian .
- Yhh ... Natalia .
Reus z bratem Gotze spojrzeli się na siebie .
- Wiesz dokąd ? - pytał dalej blondyn .
- Z powrotem do Polski .
- I ty na to pozwolisz ? - ciągnął Fabian .
- A co mam do cholery zrobić , co ?!
- Ej , ej . Spokojnie .
- To wszystko zaczyna się robić bez sensu  ... Straciłem dziewczynę na której mi zależy .
- To po co żenisz się z Ann ? Bo matka tak chce ?
- Sam już nie wiem .
- Zostawiam was samych . A ty rób co chcesz . - powiedział Fabian .
- Co chcesz zrobić ? - zapytał Marco .
- Już nic nie zdołam . Straciłem swoją szanse .
- To był twój wybór .
- A ty mnie przed nim ostrzegałeś .... .

*Fabian .
Szedłem korytarzem , martwiłem się trochę o Mario . Idąc tak zauważyłem  otwarte drzwi jednych z pokoi . Postanowiłem to sprawdzić . Wszedłem trochę uchylając bardziej drzwi . Wszystko było jasne , gdy zobaczyłem Ann całującą się z innym chłopakiem musiałem zainterweniować .
- Co to ma być ?!- zapytałem .
- Fabian , to nie tak ... - tłumaczyła się .
- Cały czas ukrywałaś ten romans przed moim bratem ?
- Nie Fabian , to wszystko przez niego .
- Ty dziwko , jak mogłaś ?!
Chciałem jak najszybciej  wyjść  , ale koleś który z nią przebywał zaczął mi grozić .
- Jeśli coś wygadasz będzie po tobie ....

*Mario .
Cały czas rozmawiałem z Marco , chciałem to naprawić , ale nie wiedziałem jak .
- Jedź za nią , masz pół godziny - powiedział Marco , złapał mnie za ramię i wyszedł .
Spojrzałem w lustro , w jego odbiciu zauważyłem bukiet kwiatów , wziąłem go i wyszedłem z domu .
- Mario , synku , gdzie ty idziesz ? - wołała matka .
- Musze coś załatwić .
- Ale powinniśmy jechać już do kościoła ..
- To moja decyzja ty się nie wtrącaj !
Pierwszy raz odpowiedziałem tak mojej mamie , ale w końcu musiałem się przełamać . Wsiadłem do samochodu i pojechałem , miałem wielką nadzieję że zdążę . Jechałem ja wściekły , nie zwracałem uwagi na szybkość .

*Natalia .
Dojechaliśmy na miejsce , trudno mi było się z tym pogodzić .
-Zaczekasz ze mną ? - zapytałam Łukasza .
- Pewnie . - odpowiedział .
Czekaliśmy na samolot , po 15 minutach mogłam wchodzić na pokład samolotu .
Jeszcze raz przytuliłam się do Piszczka .
-Będę tęsknić - powiedział , a na mojej twarzy pojawił się uśmiech . Szłam w stronę kolejki , gdy ciągle słyszałam jak Mario wypowiada moje imię , było to coraz głośniejsze . Aż gdy ktoś złapał mnie za rękę .
Natychmiast się odwróciłam . Zobaczyłam Mario .
- Cii ... Nic nie mów . - powiedział .
-Ale ...
-Cii ... Przepraszam , za wszystko - powiedział , dał mi kwiaty i ukląkł przede mną - Wybacz mi , proszę .
Spojrzałam się na Łukasza , a on kiwnął głową że tak . Ludzie stali w kolejkach i patrzyli się na nas . Zrobiło mi się ciepło .
- Mario , ja ... ja .... nie mogę ...
- Proszę Cię , ten ostatni raz .
- A co z twoim ślubem ?
- To już nie ważne , mam Ciebie .
Nie wytrzymałam tego napięcia , przytuliłam się do Mario , a on to odwzajemnił .
- Nigdy więcej Cię tak nie skrzywdzę , obiecuje .
-Przestań - zaczęłam się śmiać .
- Chodź , jedziemy stąd .
I poszliśmy .
-Jeszcze sobie z tobą pogadam - powiedział Łukasz wskazując na Mario .
Dojechaliśmy pod dom Łukasza .
- Nie wejdziesz ?- zapytałam Mario .
- Mam jeszcze sprawę do załatwienia , będę wieczorem - pocałował mnie i pojechał .
Nie wiedziałam , że ta sprawa się tak potoczy , ale zrozumiałam , że mu zależy na mnie .

*Mario .
Pojechałem pod Kościół , byłem już spóźniony jakieś 10 minut .
- Matko święta,gdzieś ty był - mówiła mama .
- Miałem sprawę do załatwienia .
- Czemu mi to robisz ?!- podeszła Ann - Czemu sie spóźniłeś ?
- Załatwiałem coś , mówiłem .
- I mówisz to tak spokojnie ?! Jak możesz ? Gdzie idziesz ? Czekaj , powiedziałam !
- A właśnie , zapomniałem , z nami koniec .- uśmiechnąłem się .
- Co !?
- To co słyszałaś . To narazie .
- Wracaj ! Słyszałeś ! Wracaj tu natychmiast !
- Uspokój się kochana - mówiła matka .
Teraz wiem , że zrobiłem źle i jestem pewien że podjąłem właściwą decyzje . Ale nie udało by się to gdyby nie Marco .



















____________________________________________________
Hej . Przepraszam , że tak długo musieliście czekać na rozdział , który ten się do końca nie udał .
Bardzo was przepraszam . Mam nadzieję , że następne będą lepsze :)
Pozdrawiam :*

wtorek, 14 października 2014

Rozdział 11 :)

Chłopacy , a właściwie mężczyźni od rana byli zabiegani . Z początku nie wiedziałam co się dzieje . Po chwili podeszła do mnie Ewa .
- A ty co tak stoisz ? - zapytała z uśmiechem .
- Co oni dzisiaj tacy zabiegani ?
- Dzisiaj idziemy na ich mecz kochana - odpowiedziała .
- Na mecz ?
- No tak , chyba pamiętasz jeszcze , że twój brat gra .
- Tak , tak . Ale , że ja też ?
- No pewnie . Po coś w końcu Łukasz kupił te trzy bilety - uśmiechnęła się .
- To w taki razie trzeba się przygotować . - odpowiedziałam , ze śmiechem .
- Hahah . Łukasz kazał ubrać Ci jego koszulkę , żeby było widać , że jesteśmy rodziną .
- Ja tam by się do niego tak nie przyznawała .
- Oj tam , chyba nie jest taki zły , co ?
- W niektórych sprawach bym się temu sprzeciwiła .
- Ale na szczęście to tylko niektóre , chodź idziemy się przygotować .

Dochodziła godzina 15 , razem z Ewą i Sarą pojechaliśmy na stadion . Przed bramkami stadionu były tłumy . Nie brakowało też kibiców przeciwnej drużyny . Weszliśmy na stadion , że tak powiem vip'owskim wejściem , zajęliśmy swoje miejsca . Pierwszy raz byłam na takim meczu , nigdy jeszcze nie miałam okazji zasiąść i kibicować na jakimś stadionie . Chłopacy rozgrzewali się na płycie głównej murawy . Lukasz zauważył nas i zaczął kiwać , my do odwzajemniliśmy .
- Do kogo ty tam kiwasz ? - zapytał Kevin .
- Już się za żoną stęsknił - odparł Lewy .
- Śmieszne wiesz . - powiedział Łukasz .
- Zanim do niej pójdziesz , masz najpierw mecz do wygrania - odparł zastępca trenera .
Mario też spojrzał się w naszą stronę , uśmiechał się do mnie . Pokiwałam lekko do niego , on też to odwzajemnił . Po chwili podszedł do niego Marco , złapał go za ramię uśmiechnął się do mnie , powiedział coś na ucho Mariu i razem zeszli do katakumb SIP . Za 10 min , miał się zacząć mecz . I tak się stało .
Piłkarze weszli na boisko , przywitali się . Po tym rozbrzmiewały dopingi kibiców . Mecz się rozpoczął . Bayern bardzo szybko składał sobie akcje , ale obronna BVB świetnie dawała sobie radę . Była pierwsza akcja Borussi , strzelał Lewandowski ale piłka przeszła obok słupka . Mecz w pierwszej połowie była nie do roztrzygnięcia , obie drużyny dawały z siebie wszystko . Nadeszła druga połowa , pierwsza akcja Bayernu i bramka ! To było nie do pomyślenia , autorem bramki był Robben . Chłopaki weźcie się w garść - krzyczeli kibice . 2 minuty po golu Robbena , a wyrównuje Reus ! "Cóż za piękna akcja " - było słychać komentatorów . Cały stadion dopingował z całych sił , razem z Ewą dołanczaliśmy się . Coraz mniej minut do skończenia 2 połowy , a wynik taki sam .  Było widać zdenerwowanie na boisku , ale Mats Hummels odebrał piłkę Muller'owi i biegnie do przodu , podaje do środkowego pomocnika , ten oddaje piłkę Lewandowskiemu i biegnie ile sił w nogach , podaje do Reusa , ten do Mihitariana , Mihitarian przerzuca do Piszczka , Piszczek wrzuca i gooooooolllll ! Mats Hummels w ostatniej minucie stawia kropkę Bayrenowi . Cóż za piękny mecz , szaleństwo na stadionie . Borussia Dortmund pokonuje Bayren przed własną publicznością . Chłopaki zaczęli tańczyć na płycie boiska , cieszyli się jak dzieci .
- No Łukaszku , teraz możesz lecieć do swojej żony za tę piękną asystę - mówił śmiejąc się Mats.
- A ty leć do tej swojej reporterki zdać całą relację - odparł Łukasz .
- Nawet z przeżyciami wewnętrznymi - śmiał się Lewy .
- Ciekawe czy w domu też tak dobrze strzela - odparł Marco , a wszyscy popadli w śmiech .
- Chodźcie do kibiców - odparł Kehl i poszli .
Kiedy weszli do szatni zaczęli tańczyć i śpiewać , to była niesamowita radość .
- To co chłopaki , musimy to jakoś uczcić co nie ?- zapytał Sebastian
- No pewnie , może zaraz wpadniemy na jakąś imprezę i zrobimy jakąś rozrubę - śmiał się Marco .
- Tylko nie tak jak ostatnio , bo nie mam zamiaru znowu Cię do domu prowadzić - odparł Lewy , a chłopaki wybuchli śmiechem . Mario w tym czasie wyszedł na korytarz udzielić wywiadu razem z Ilkay'em . Po wywiadzie zaczepił go Neuer .
- I jak ? Mam nadzieję , że w przyszłym sezonie z nami będziesz wygrywać - uśmiechał się .
- Przestań - Mario zwiesił głowę na dół .
- Czekamy na ciebie młody , zastanów się dobrze - powiedział Neuer i odszedł .
- Co on chciał od ciebie ?- zapytał Ilkay
- Gratulował wygranej .
- To rzadko się z ich strony zdarza , ale Manu jest w porządku , chodź bo zaraz nam szatnie zamkną .
Chłopcy poszli do szatni , przebrali się . Reszta czekała na nich na dworze , dołączyli do nich i pojechali do ulubionego klubu Marco na imprezę .
- No panno Aleksandro tańczymy - powiedział Marco .
- A ty co się obijasz , gdzie masz przyszłą żonę ?
Reus nic nie  odpowiedział , wyszedł na zewnątrz , usiadł na ławce .
- A co temu się stało ? - zapytała Ola , Lewego .
- Można powiedzieć , że jego związek z Eweliną przezywa tak jakby kryzys - odpowiedział .
- Nie wiedziałam .
- Przejdzie mu zaraz .
- Mam nadzieją .
Drużyna szalała jak nigdy dotąd , nawet trener siebie nie żałował . Zaczęli śpiewać .
Ja tymczasem siedziałam z Mario przy stoliku , jak zawsze dobry humor nas nie opuszczał , żartowaliśmy , śmialiśmy się , a noc była długa .
- Wiesz , to co było wtedy u mnie , to ... to nie miało tak wyjść .
- Spokojnie , nic się stało .
- Wiem co sobie myślisz , ale ...
- Wszystko rozumiem .
Brunet tylko spojrzał się na mnie , chciał mnie pocałować , ale przerwał to mu Mats .
- Ey , młode , bo się zasiedzicie - krzyknął .
Gotze zaczął się śmiać .
- Chodź , bo nam spokoju nie dadzą .
Mario świetnie potrafił tańczyć , przy nim czułam się znakomicie .

* Dwa dni później .
#Mario

Już jutro ten dzień , który odmieni moje życie . Na lepsze czy na gorsze ? Cały czas zastanawiałem się nad tą decyzją . Przez te wszystkie dni próbowałem powiedzieć o tym Natalii , ale bez skutku . Ta dziewczyna namieszała mi w głowie , przy niej przynajmniej wiem co to jest prawdziwe uczucie .
- Kochanie , zejdziesz na dół ? - krzyknęła Ann .
- Już idę - odpowiedziałem - Co chcesz ?
- Pamiętasz gdzie dzisiaj jedziemy ?
- Nie za bardzo . Gdzie ?
- Po suknie ślubną i garnitur ty kociaku mój .
- Taa .
- Nawet nie wiem jak się cieszę , że to już jutro . W końcu będziemy nierozłączni . Wychodzisz gdzieś ?
- Tak , muszę załatwić pewną sprawę .
- Jaką ?
- Niespodzianka - uśmiechnąłem się . - Spotkamy się przy tym sklepie o 15 , okey .
- Dobrze . Pa .
Pojechałem po Natalię , musiałem z nią poważnie porozmawiać .

*Marco .
Uczucie rozstania się z Eweliną przyduszało mnie  coraz bardziej . Dzwoniłem , ale bez efektu . Postanowiłem pojechać do niej . Zapukałem do drzwi , otworzyła mi jej mama .
- Dzień dobry .Jest Ewelina ?
- Dzień dobry . Jak długo Cię nie widziałam . Wejdź .
- Dziękuje .
- Jest u siebie , trafisz nie ?
- Tak , tak .
Poszedłem na górę , gdzie Ewelina miała swój pokój .
- Ewelina ? - powiedziałem .
- Co ty tu robisz ?! Chyba wyjaśniliśmy sobie wszystko .
- Wszystkiego nie .
- To co jeszcze masz mi do powiedzenia .?
- To , że bardzo Cię przepraszam , rozumiem , że jesteś bardzo wkurzona , nie powinienem się w to wszystko wtrącać , ale nie dawało mi to spokoju . Jak ... jak byś mogła dała byś mi drugą , jedyną szanse ? Albo chociaż pójdź ze mną na to wesele - powiedziałem i dałem jej bukiet kwiatów .
Ewelina tylko spojrzała i przytuliła się do mnie .
- Wybaczam - powiedziała po cichu mi na ucho i pocałowała mnie - Zostaniesz na obiedzie ? - uśmiechnęła się .

* Natalia
Mario przyjechał po mnie , bardzo mnie to zdziwiło , że tak bez zapowiedzi , najpierw pojechaliśmy na obiad . Potem spacerowaliśmy po mieście .
- Czemu przyjechałeś tak bez zapowiedzi ? - zapytałam .
- A czy to ważne ?
- Dla mnie tak . Coś się stało ?
- Jedna rzecz nie  daje mi spokoju .
- Jaka ?
- Zachowałem się jak świnia . - powiedział .
- Do czego zmierzasz .?
- Nie wiem , jak mam Ci powiedzieć .
- Mów śmiało , przecież nic Ci nie zrobię - uśmiechnęłam się .
- Nie jestem tego pewny .
- Oj no Mario , powiedz .
- Nie wiem , jak mam zacząć .
- No normalnie .
- Wiesz , to wszystko ...
- Ooo . Mario tu jesteś - powiedziała Ann , po czy pocałowała Mario .
- Kto to jest ? - zapytałam .
- Hej . Ann jestem , narzeczona Mario - odpowiedziała za niego .
- Kto ?! - w moich oczach pojawiły się łzy .
- Natalia , to nie tak ...
- Co taka zdziwiona ? - odparła Ann . - Kochanie idę już wybierać suknie , a ty pożegnaj się z koleżanką .
- Kochanie ? Suknia ? Co to ma znaczyć ?!
- Proszę Cię , to nie tak miało być ... - mówił .
- Dopiero teraz chciałeś mi o tym powiedzieć ?! Kim ona jest ?
- Moją narzeczoną , jutro bierzemy ślub , ale ...
- Ale co ?! Oszukałeś mnie , a na dodatek wykorzystałeś ! Tylko o to Ci  chodziło .?
- Źle wyszło wiem ...
- Heh . Źle ? Dlaczego ja Ci zaufałam ? Dlaczego ja byłam taka głupia ? - zaczęłam płakać .
- Natalia , proszę Cię uspokój się ....
- Zostaw mnie ! Łukasz miał racje .
- Zaczekaj ...
Cała w łzach pobiegłam do domu . Ewa z Łukaszem widzieli , że ryc
ze jak opętana . Zaraz przyszli do mojego pokoju . Trudno było mi się uspokoić . Łukasz juz wiedział o co chodzi .Chciał tam jechać , ale Ewa go powstrzymała . Dlaczego Mario mi to zrobił ?










_________________________________________
Kolejny rozdział za nami . Mam nadzieję , że się podoba . :)
Przepraszam za przedłużenie czasu opublikowania go .
Mam nadzieję , że zrozumiecie . Następny rozdział za 2 tygodnie :)
Pozdrawiam :*

niedziela, 28 września 2014

Rozdział 10 :)

* Natalia .
Mario zbliżał się do mnie coraz bardziej . Całował mnie tak bardzo namiętnie , przytulał z całej siły . Nie wiem co nas wtedy napadło .Całowaliśmy się coraz namiętniej .
Po chwili brunet zaczął mnie rozbierać , robiłam to samo w ogóle o tym nie myśląc . Potem całował mnie po szyi . No i zaczęło się ... Dotykał mnie bardzo delikatnie , wiedziałam że nie zrobi mi krzywdy .
Czułam go jak nigdy dotąd , raz bolał mocniej raz trochę mniej . Mario co chwilę pytał się czy wszystko w porządku . Kiedy mnie  zabolało z bólu mocno się do niego przytulałam i wprawie wbijałam się w jego plecy paznokciami .
Aż po bardzo długiej chwili mój film się urwał .

* Łukasz .
Nie wiedziałem czy dobrze robię pozwalając Natalii zostać  u  Mario . Cały czas miałem złe przeczucie , ale nie chciałem się bardziej skompromitować zakazując jej .
- Nie śpisz jeszcze ? - zapytała Ewa zapalając nocną lampkę .
- Jakoś nie mogę .
- Niech zgadnę ...
- Tak , boję się o Natalię , zgadłaś .
-Przestań przecież on jej nic nie zrobi , uspokój się i kładz się spać .
- Ale to nie daje mi spokoju , rozumiem że nie powinnem być zbyt nadopiekuńczy , ale nie mogę , no .
- W końcu Mario jej o wszystkim powiedział , tak ?
- No tak , tak powiedziała .
- Więc się nie martw i chodz spać .
Ewa uspokoiła mnie trochę ta sytuacją , bardzo ufałem Mario . Miałem wielką nadzieję , że jej nie skrzywdzi .

<Następnego dnia >
*Natalia .
Obudziłam się około 8 rano . Byłam naga , zupełnie naga . Spojrzałam się na Mario , jeszcze spał . Wstałam , poszłam do łazienki , ubrałam się . Po cichu wyszłam z pokoju , zeszłam na dół . Nie mogłam uwierzyć w to co stało się wczorajszej nocy , ten wieczór był wspaniały , ale nie powinniśmy tak od razu kończyć na łóżku . Wyszłam z domu bruneta i poszłam do domu Łukasza .
Gdy doszłam i weszłam do domu wszyscy jeszcze spali , był to dzień wolny od treningu chłopaków z BVB .
Poszłam do pokoju , wzięłam ręczniki i szłam wziąć długą  gorącą kąpiel . Po kąpieli ubrałam się . Stanęłam przed lustrem , chciałam nasmarować twarz kremem , gdy nagle zauważyłam wielką malinkę na szyi . Musiałam szybko coś wymyśleć aby Łukasz i inni nic nie zauważyli .
Jedyny pomysł jaki przychodził mi namyśl to , to że wzięłam chustę i obwiązałam nią szyję . Ogarnęłam trochę w pokoju , następnie zeszłam na dół . Rodzinka Piszczków jadła właśnie śniadanie .
- Dzień dobry - powiedziałam z uśmiechem .
- Oo .. A ty w domu ? - zapytała Ewa - Dzień dobry .
- No tak , Mario przywiózł mnie póznym wieczorem . - odpowiedziałam , musiałam skłamać , a w słusznej sprawie .
- Czyli nie spałaś u niego ? - zapytał Łukasz .
- No nie .
- To dobrze . Zmądrzał trochę - mruczył pod nosem .
- Co ? - zapytałam .
-Nic,nic . Zdejmnij tą chustę ciepło przecież jest .
-Wiem , wiem . Ale gardło mnie trochę boli .
-O tej porze roku ?- zdziwił się Łukasz .
- Nie każdy ma taką odporność jak ty - odpowiedziałam śmiejąc się.

*Mario .
Obudziłem się dość pózno , odwróciłem się na drugą stronę , Natalii już nie było . Ubrałem się i poszedłem  na dół myślałem , że ona będzie akurat tam , ale i tam jej nie zastałem . Nie zostawiła żadnej kartki ani nic , wkurzyłem się trochę , nie powinienem z nią tego zrobić , przecież jestem z Ann , ale przy niej nie czuję się tak jak przy Natalii . Ta noc była bardzo namiętna. Z Ann na pewno by taka nie była . Natalia bardzo zawróciła mi w głowie , Nie mogłem się opamiętać . Ze złości uderzyłam w wazon który stał na stole - rozbił się . Usiadłem na ziemi , nie wiedziałem co mam dalej zrobić .

<Następnego dnia>
Drużyna BVB  zbierała się na arenie treningowej , chłopacy , a właściwie już mężczyzni , rozmawiali ze sobą 
- Dobra , chłopaki . Zaczynamy porządny trening - mówił trener .
- Ale nie jesteśmy w komplecie , trenerze .- odparł Robert .
-Jak to ?
- Nie ma Mario , rzadko mu się zdarza trening opuścić - powiedział Mats .
- Wiecie co z nim .?
- Wczoraj , ani jeszcze dzisiaj się do nas nie odzywał , nie wiem co mu się od razu stało - odparł Marco .
- Może twoja siostra wie ?- powiedział Lewy do Łukasza .
- Przestań . Za 4 dni jego ślub , pewnie jest tym zajęty - odpowiedział .
- Lepiej tym , a nie czym innym , Dobra , Najpierw rozgrzewka , potem ćwiczenia . Dajecie panowie . - odparł trener .
Po chwili na placu treningowym zjawił się Mario .
- Patrzcie kogo nam przyniosło - zawołał Kevin .
Brunet tylko poniósł dłoń w górę aby się przywitać z chłopakami .
- Trenerze , bardzo przepraszam za spóznienie - powiedział Gotze
- Coś się stało ?
- Niee , nic . Po prostu są duże korki na drogach i ...
- Dobra , dobra . Dołącz do reszty .
Trening drużyny przeszedł bez żadnych większych komplikacji .
- Chodzcie tu wszyscy , usiądzcie . - powiedział Klopp - Jak wiecie jutro mamy mecz z Bayernem , musimy być bardzo skoncentrowani jeśli chcemy wygrać , a mam nadzieję że wasze ambicje mierzą wysoko . Za 3 lub 4 mecze będziemy grać o wszystko , a wtedy będę na was liczyć jeszcze bardziej . Wiem , że nie jesteście tu przypadkowo , ktoś nakierował was na tą drogę która wiedzie do samego finału i myślę że nie chcecie aby to przepadło , szkoda na to waszego wysiłku . Więc , żeby nie przeciągać , widzimy się tu jutro o 13 . I zaczynamy walkę o punkty . Do widzenia .
- Do widzenia - odpowiedzieli chórem . I poszli do szatni .
- Dziękuję Ci , że jednak odwiozłeś moją siostrę do domu - powiedział Łukasz do Mario , a ten tylko spojrzał się na niego ze zdziwieniem - No przywiozłeś ją do domu , tak ? - zapytał .
- Ona tak powiedziała ?
- No tak , a było inaczej ? - Łukasz zdenerwował się trochę .
- Nie no , było tak jak powiedziała , nie chciała zostać na noc to ją zawiozłem .
- I bardzo dobrze - Łukasz poklepał Gotze w ramię . - Narazie .
- Narazie .

*Marco .
Szedłem do domu . Mario spóznia się na trening , to do niego nie podobne . Ale to pewnie przez te wszystkie przygotowania do ślubu . Zresztą sam powinienem już się do tego przygotowywać , kupić jakiś nowy garnitur , no w końcu będę świadkiem . Kiedy tak szedłem przez park , zauważyłem Natalię , od razu do niej podszedłem .
- Hej . A ty sama ? - zapytałem .
- Hej,hej . Tak , szukam telefonu .
- Telefonu ?
- No tak , musiałam go wczoraj tu zgubić .
- Pewnie już go nie znajdziesz .
- Niby czemu ?
- Wiesz ile tu chodzi meneli wieczorami , znając ich pewnie już się go pozbyli .
- Wez przestań - uśmiechnęłam się .
- Był to jakiś nowy model ?
- Nie stare ustrojstwo , pewnie nic nie warte .
- To pewnie dużo za niego nie dostali .
- Potrafisz dołować ludzi .
- Wiem , sam się o tym przekonałem .
- Rozmawiałeś już z Eweliną ?
- Nie . W ogóle nie odbiera ode mnie telefonów , straciłem wiarę w to , że kiedyś mi wybaczy .
- A o co wam dokładnie poszło ?
- Ta sprawa jest zbyt skąplikowana , lepiej zostawię to dla siebie .
- No dobrze , ale wiesz ,o miłość się walczy do końca .
- Wiem , ale nie wiem co robić , wszystko się pieprzy z dnia na dzień .
- Kup jakiś wielki bukiet kwiatów i idz do niej , powiedz jej słowa prosto z twojego serca .
- Teraz ja mam do Ciebie pytanie - powiedziałem .
- Jakie ?
- Jesteś jakimś psychologiem od spraw miłosnych czy gdzieś to przeczytałaś .
Oboje zaczęliśmy się śmiać .
- Nie , nie . Ty to masz pomysły - powiedziała Natalia .
- No co ? Zapytałem tylko.
- Spoko,spoko .
- Mario Cię chyba tym zaraził .
- Nawet nie wiesz jak bardzo - Natalia zwiesiła głowę na dół .
- Ooo . A jednak coś między wami jest . - uśmiechnąłem się .
- Heh . Gdybyś to wiedział .
- A jest coś takiego ? Możesz mi powiedzieć .
- Niee . To jest głupie .
- Oj no weż . Kochasz się w nim .
- Hah . A nawet i gorzej .
- To znaczy ? - zacząłem się niepokoić .
- Nie wiem jakim cudem , nie wiem jak ...
- Co ? - zapytałem przerywając jej .
- Przespałam się z nim - powiedziała cicho .
- Że co kurwa ?!
- Wiedziałam , że lepiej Ci tego nie mówić .
- No nie wierze , no nie . On Cię do tego namówił ?
- Chyba tak , nie wiem no , tak jakoś wyszło .
- Japierdole ...
- Wiem , jestem głupia , niemyśląca ...
- Nie , nie . Nie mów tak . Słuchaj ja już lepiej pójdę ..
- Proszę Cię , nie mów nic nikomu .
- Obiecuję , że nie powiem . Pa .
- Pa .
Nie mogłem uwierzyć w to co mi powiedziała Natalia . Jak Mario mógł to zrobić , będąc z Ann . Zawróciłem i szedłem do domu Gotze .

*Mario .
Cały czas próbowałem dodzwonić się do Natalii , ale nikt nie odbierał . Po chwili do mojego domu wparował Mario .
- Jaka z Ciebie świnia - mówił .
- Ej , ej . Możesz mi powiedzieć o co chodzi ?
- Przespałeś się z Natalią , o to chodzi .
- Co ?! Skąd o tym wiesz .
- Ona mi to powiedziała , nie spodziewałem się tego po tobie .
-Sam do mnie dzwoniłeś i mówiłeś , że mam się z nią brać , więc czego teraz chcesz ode mnie ?
- Ale nie miałeś tego robić w taki sposób . Jeszcze mi powiedz , że z Ann tego nie robiłeś - mówił Marco , ale nie odzyskał ode mnie żadnej odpowiedzi .
- Hah . Wiedziałem , no wiedziałem . Nie , nie . - Marco zaczął się śmiać .
- Przestań dobra - usiadłem na kanapie , nie wiedziałem co mam zrobić ze sobą .
- Stary , no to zamieszłeś . Ona wie o Ann , tak ?
- Nie .
- Co?! Mówiła mi że wszystko jej powiedziałeś .!
- Ale tego nie i się zamknij !
- To wszystko wyjaśnia . Zamierzasz o tym powiedzieć Ann .
- Ty chyba chory jesteś .
- Chcesz to wszystko tak dalej ciągnąć ?
- Niee , ale nie mam wyjścia .
- Sory , ale ja Ci już w niczym nie pomogę . A tak a propo , nie dzwoń do Natalii , bo zgubiła telefon . 
Marco wyszedł bez pożegnania . Zrozumiałem , że zrobiłem najgorsze świństwo jakie mogło tylko być .
Musiałem się ogarnąć . Po chwili przyjechała Ann z którą jechaliśmy na  salę gdzie miała odbyć się zabawa weselna .
- Co ty taki spięty , rozluznij się misiu - powiedziała Ann , całując mnie .
-Przestań .
- Coś się stało ?
- Nie , poprostu mam zły dzień .
- Ale cieszysz się , że za 4 dni nasz wielki dzień ?
- Tak, tak . Bardzo .
- Ale uśmiechnij się do mnie trochę , co ? Bo twojemu króliczkowi będzie smutno .
- Może pózniej .
- Co się z tobą dzieje ?
- Mówiłem , ze mam zły dzień ile razy mam Ci powtarzać do cholery ?!
- Mario ! Przesadzasz wiesz .
- Nie wydaję mi się .
- Yhhh . Co mam zrobić , aby Cię uszczęśliwić ?
"Zniknąć z mojego życia , czemu musiałem Cię spotkać ?" pomyślałem sobie .
- Wiem , dzisiaj jak przyjedziemy do domu , będę twoja . Wiem , że powinniśmy dopiero po ślubie , ale ja już nie wytrzymam , zrobisz ze mną co zechcesz - powiedziała Ann .
- Lepiej nie , zostawmy to na kiedy inndziej .
- Ale Mario ...
- Cicho , ja będę podejmował decyzje nie ty .
- Ty chyba na prawdę masz zły dzień ...








_________________________________________________
Noto kolejny rozdział za nami :)
Mam nadzieję , że nie będzie żadnych skarg co do treści XD
Ale w końcu musi się coś dziać :)
Przepraszam za dłuższy czas oczekiwania na rozdział .
Pozdrawiam :*